MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Badali auta na odległość

Iwona Marciniak [email protected]
Diagnoście, który miał wymusić łapówkę od klienta, może grozić kara od sześciu miesięcy nawet do ośmiu lat więzienia.
Diagnoście, który miał wymusić łapówkę od klienta, może grozić kara od sześciu miesięcy nawet do ośmiu lat więzienia. Karol Skiba
Zarzut wydania kiIkudziesięciu lewych badań stanu technicznego pojazdu usłyszą czterej pracownicy jednej z kołobrzeskich stacji diagnostycznych.

TAK TO ROBILI W KOSZALINIE

TAK TO ROBILI W KOSZALINIE

Rok temu podobną sprawę policja wykryła w Koszalinie. Zatrzymano wówczas dwóch diagnostów oraz kilkunastu właścicieli aut, którzy wręczali łapówki.
Diagności, stateczni i niekarani panowie - 57-letni Michał D. i 53-letni Andrzej G., pracowali w stacji kontroli pojazdów przy ul. Projektantów. Obaj wystawiali dokumenty o badaniach technicznych pojazdów, których nie kontrolowali. W zamian brali co popadło: raz Michał D. wziął np. 30 kg halibuta, innym razem 9 złotych. Zazwyczaj stawka wynosiła 20 - 40 złotych. Kierowcy, którzy trafiali do koszalińskiej stacji, załatwiali też badania dla swoich znajomych.
Obaj diagności przyznali się w końcu do zarzutów. Michał D. przyznał się do fikcyjnych badań 12 samochodów i zaproponował dla siebie karę - trzy i pół roku więzienia w zawieszeniu na siedem lat, 7 tys. zł grzywny i osiem lat zakazu pracy w zawodzie. Natomiast Andrzej G. (przyznał się do czterech przypadków) - zaproponował 2,5 roku więzienia w zawieszeniu na sześć lat, 5 tys. zł grzywny i sześć lat zakazu pracy w zawodzie. Właściciele badanych aut zgodzili się na grzywny po kilkaset złotych.
(mas)

Kary nie ominą właścicieli aut.

Fakt, że pracownicy stacji diagnostycznej wydawali opinie nie widząc badanego auta, potwierdziły zamontowane przez policję na terenie stacji kamery.

- Policyjne postępowanie w tej sprawie prowadzone pod nadzorem prokuratury zmierza już ku końcowi - mówi Adam Kuc, prokurator rejonowy z Kołobrzegu. - Akty oskarżenia powinny trafić do sądu do końca czerwca.

Oczy kamery na jedną ze stacji diagnostycznych kołobrzeska policja skierowała w październiku. Wtedy to do funkcjonariuszy zgłosił się jeden z klientów. Powiadomił o wymuszeniu przez diagnostę łapówki za badanie auta.

Kiedy później policja porównała nagrany materiał z prowadzonym przez diagnostów rejestrem, okazało się, że kilkadziesiąt rzekomo przebadanych samochodów w dniu badania na pewno na stacji nie było.

Komendant powiatowy policji w Kołobrzegu Ryszard Kojder zdobytym przez nas informacjom o użyciu kamery nie zaprzeczył. - Użyliśmy metod operacyjnych odpowiednich do sytuacji - stwierdził.

Potwierdził natomiast, że większość lewych badań dotyczyła wozów z zagranicy, rejestrowanych w Polsce pierwszy raz.

Jeden z diagnostów, który miał wymusić łapówkę od klienta, usłyszy zarzut poświadczenia nieprawdy w celu osiągnięcia korzyści materialnej. Może mu grozić kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.

Przed pozostałą trójką, której dzięki nagraniu będzie można postawić zarzut poświadczania "zaocznych" badań, staje wizja kary od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Jeśli chodzi o właścicieli aut, to jeśli policja i prokuratura udowodni im świadome posługiwanie się dowodami rejestracyjnych z lewym wpisem, nie pozostaną oni bezkarni.

- Grozi im kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch. A osobom, którym udowodnione zostanie wręczenie łapówki, od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności - powiedział nam prokurator Adam Kuc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!