Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysoka cena sławy

Joanna Krężelewska [email protected]
16-letnia Marta Durmowicz trenuje w szkole tańca Top Toys w grupie Balance.
16-letnia Marta Durmowicz trenuje w szkole tańca Top Toys w grupie Balance. Fot. Radek Koleśnik
To miał być jej pierwszy krok na drodze do kariery. Bardzo cieszyła się na ten casting, ale dziś, zamiast radości, pozostało tylko traumatyczne wspomnienie.

Za chwilę w blasku jupiterów musiała słono zapłacić.

- Gdybym wiedziała, że w ten sposób potraktują moją córkę, nie puściłabym jej do tego Gdańska. Ale ona zawsze była silna i do głowy mi nie przyszło, że tak się po tych eliminacjach załamie - mówi pani Elżbieta, mama 16-letniej Marty Durmowicz z Rosnowa.

Dotknąć marzeń

Kilkanaście dni temu Marta pojechała z przyjaciółmi na casting do drugiej edycji programu "You Can Dance - Po prostu tańcz". Od trzech lat trenuje w koszalińskiej szkole tańca Top Toys. W pierwszej edycji gorąco kibicowała Dianie Staniszewskiej i zawsze wysyłała na nią choć jednego esemesa. A teraz ona, dziewczyna z małej miejscowości, miała pokazać, co potrafi.

- Nie mogłam się doczekać - wspomina Marta. - Pierwszy casting, pierwszy kontakt z kamerami, przecież o tym marzy każdy tancerz

W Gdańsku przeszła wszystkie etapy eliminacji. - Najpierw tańczyliśmy w grupach i oceniali nas różni choreografowie, potem wybrani tańczyli solo. Kiedy usłyszałam, że mam już stanąć przed jurorami, byłam rozemocjonowana - opowiada młoda artystka.

Na scenę weszła przed północą. - Zatańczyłam i czekałam na ocenę jurorów. Decydujący głos przypadł Michałowi Pirógowi. Powiedział, że widać, jak bardzo się staram i że daję z siebie wszystko. Potem zapadła cisza i nagle pan Piróg krzyknął: Masz ten bilet! Jedziesz - Marta ścisza głos.

Robimy show

Kiedy podeszła do jurorów, żeby podziękować i uścisnąć im ręce, Michał Piróg podał jej "upragniony" bilet. - Powiedział: "Masz bilet, ale na PKP" i dał mi swój skasowany kwitek z trasy Sopot - Warszawa. Potem zaczął się śmiać - opisuje tancerka.
Przez jedną chwilę miała wszystko. Wygrała casting, widziała już siebie w drodze do Buenos Aires na kolejny etap programu. Po kilku sekundach nie potrafiła powstrzymać łez. - To nie porażka boli, tylko to, jak zostałam potraktowana - tłumaczy.

Po stronie Marty stanął jej trener, Marcin Dubrownik. - Takie okrutne zabawy to łamanie psychiki młodego człowieka - argumentuje. - Jeśli była za słaba, mogli jej podziękować i poprosić kolejnego uczestnika, a Piróg coś jej najpierw dał, a potem odebrał. Taki kubeł zimnej wody to ogromna krzywda dla dziecka, jakim przecież jeszcze jest szesnastolatka.

Scena dla twardzieli

- To nie było działanie złośliwe, a ja nie robię nikomu przykrości - zapewnia Michał Piróg. - Osiemdziesiąt procent uczestników słyszy, że ma wracać do domu, a Marta dostała bilet na pociąg. Po prostu jednym mówimy to w taki sposób, a drugim w inny.

Juror podkreślił, że każdy, kto chce zaistnieć w show-biznesie, musi przygotować się na stresujące sytuacje. - Słyszy się nie tylko miłe rzeczy. Z doświadczenia wiem, że nerwowo bywa na przykład między współpracownikami w teatrze i odporność psychiczna jest niezbędna. Trzeba mieć twardy tyłek - dodaje.
Potwierdza to Grzegorz Piekarski, dyrektor zarządzający firmą Mastiff Media, producenta programu. - Cięty język to jakby część wizerunku medialnego Michała i widzowie oraz uczestnicy castingów chyba już o tym wiedzą. Poza tym szukamy osobowości medialnej, kogoś, kto ma silną psychikę, jest wytrzymały i w programie na żywo nie ucieknie nam sprzed kamery. Dlatego wielu dobrych tancerzy odpadało w przedbiegach - tłumaczy.

Producent zapewnił, że w tej konkretnej sytuacji nie padła obietnica wyjazdu do Buenos. Podkreślił też, że są granice, których jurorzy nie przekroczą: - Z pewnością nikogo nie obrażą.

Czy na pewno? W zeszłej edycji programu Piróg zasłynął stwierdzeniem, że koszalinianka Diana Staniszewska "uprawia samomasturbację na scenie". - Jestem silną osobą, jednak te słowa utkwiły mi w pamięci. Źle trafił - komentuje już bez emocji osiemnastolatka. - Ale ten incydent z Martą mnie zszokował. Chyba pan Piróg zapomniał o swojej roli jurora

Ja wam jeszcze pokażę!

Po gdańskim castingu Marta chciała rzucić treningi. - Miałam w głowie nie tylko to, jak mnie potraktowało jury, ale też jak pan Piróg potraktował inne dziewczyny - mówi. - Po co mi to, myślałam. Ale po rozmowach z trenerem nie odpuszczę! Nie załamię się, bo chce pokazać, na co mnie stać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!