Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawód: działacz

Rozmawiał Wojciech Kukliński
Zygmunt Kret mówi wprost o nieprawidłowościach panujących w polskich zapasach.
Zygmunt Kret mówi wprost o nieprawidłowościach panujących w polskich zapasach. Fot. Radosław Brzostek
Rozmowa z Zygmuntem Kretem, byłym trenerem kadry zapaśników.

- Co pan czuł, widząc jak nasi zapaśnicy stylu wolnego przegrywają walkę za walką na pekińskich igrzyskach?
- Szczerze? Szlag mnie trafiał. Zawodnicy w przygotowania włożyli bardzo dużo pracy, a ten cały ogrom wręcz tytanicznej pracy nie przyniósł żadnego sukcesu. W Pekinie wolniacy nie wygrali ani jednej walki. Mateusz Gucman - powiedzmy sobie szczerze - miał rywala poza swoim zasięgiem. A Krystian Brzozowski powinien wrócić nawet z medalem... Siedziałem przed telewizorem i zaciskałem dłonie widząc, jak nasi źle taktycznie rozwiązywali swoje walki.

- Czego zdaniem pana zabrakło Polakom do zwycięstw?
- Może to zabrzmi trochę nieskromnie, ale gdy ja prowadziłem zawodników w olimpijskich kwalifikacjach, to wywalczyliśmy je szybko i gładko. Pomagałem także Markowi Garmulewiczowi, trenerowi kadry, w przygotowaniach do Pekinu. Na samą imprezę jednak nie pojechałem. Zgodnie z regulaminem, na czterech zawodników na igrzyska mógł pojechać tylko jeden trener. Później okazało się jednak, że związkowi działacze nie doczytali się, że można było ubiegać się również o tak zwaną kartę "P" i posłać na olimpiadę dodatkowego szkoleniowca. Zawodnicy w sportach indywidualnych muszą mieć przewodnika duchowego. Osobę, której ufają niemal bezgranicznie. To musi być doświadczony, mający autorytet szkoleniowiec. A takich oprócz mnie trenerów w kraju po prostu nie ma. Jednak ja nie pojechałem, bo związek, który na przygotowania do igrzysk wydał kilka milionów złotych, nie chciał wydać kolejnych kilkudziesięciu tysięcy, a jeden z jego działaczy do końca nie doczytał regulaminu.

- A nie uważa pan, że kadra powinna dysponować całym zapleczem szkoleniowym, w skład którego wchodziliby m.in. fizjolog, psycholog, trener przygotowania motorycznego?
- Stworzenie takiego sztabu szkoleniowego byłoby chyba trochę przesadzone. Zawodnicy za bardzo nie chcą korzystać z usług psychologów. Blokują się w rozmowach z nimi. Uważam, że moglibyśmy za to zmotywować do bardziej wydajnej pracy trenerów. W Rosji na przykład jest taki system, że każdy zawodnik jedzie na zawody typu mistrzostwa Europy, świata czy igrzyska ze swoim klubowym trenerem. Gdy sportowiec odnosi sukces, otrzymuje - tak jak w Polsce - nagrodę finansową. U nas za olimpijski medal ma nawet sportową emeryturę. A trener? W Rosji otrzymuje tytuł "Zasłużonego szkoleniowca dla Rosji", a do pensji lub emerytury ma ekstra dwieście dolarów.
- Myśli pan, że ta zmiana rozwiązałaby słabość polskich zapasów?
- Na pewno by je wzmocniła. Ponadto trzeba dokonać ważnej zmiany w finansowaniu klubów. Dziś żaden klub ani jeden trener w Polsce nie jest zainteresowany odnoszeniem sukcesów na arenie międzynarodowej. Za tytuł mistrz Europy kadetów czy juniorów dostaje się od prezydenta miasta tysiąc złotych w kopercie. Trochę szumu z tego zrobi też prasa i tyle. Najważniejszymi dla trenerów imprezami są za to mistrzostwa Polski tych grup wiekowych. To imprezy chlebowe. Za sukces w nich dostaje się odpowiednią liczbę punktów ogólnopolskiego współzawodnictwa dzieci i młodzieży, które od razu przelicza się na złotówki. To głównie z tych pieniędzy dziś żyje polski sport.

- Nie uważa pan, że należałoby także przewietrzyć zarząd Polskiego Związku Zapasów?
- Na pewno. Średnia wieku tego gremium wynosi chyba blisko siedemdziesiąt lat. Niektórzy są działaczami od kilkudziesięciu lat. Dla nich bycie działaczem to zawód. Zapasy nie są jakimś dużym środowiskiem. I to nie tylko w Polsce. Podobny skostniały układ panuje w Międzynarodowej Federacji Zapasów. Dokonać w tym jakiś zmian będzie niezwykle trudno. Najczęściej jest tak, że jak jest źle to trochę się pogada, jakiś dziennikarz wytknie parę błędów, a związek działa nadal. I tak będzie i teraz. Dlatego na medale w zapasach podczas londyńskich igrzysk za bardzo bym nie liczył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!