MKTG SR - pasek na kartach artykułów

AZS - Asco Śląsk: Brak konsekwencji (zdjęcia)

źródło: plk.pl
fot.. Bartek Ignasiak
Koszalinianie nie umieli wykorzystać momentów, gdy mieli przewagę i przegrali z Asco Śląskiem 73:88.

AZS Koszalin - Śląsk Wrocław

- Nie boję się szczególnie o grę pod koszem - mówił przed meczem trener AZS, Dariusz Szczubiał pytany o przewagę rywali w podkoszowej walce. Słowa koszalińskiego trenera znalazły potwierdzenie w grze Mariusza Bacika, który niemiłosiernie ogrywał środkowego Asco Śląska - Jareda Homana. Amerykanin w pierwszej połowie zebrał jedynie 2 piłki i miał fatalną skuteczność 0/5 z gry.

Mimo że gospodarze powstrzymali Homana, to jednak warunki gry dyktowali wrocławianie. Dopiero na 2 minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty D.J. Thompson trafił za trzy i AZS prowadził 17:15. Już w kolejnej akcji tym samym odpowiedział Diduszko i znów Śląsk prowadził. Jednak nie na długo. Chwilę później Bacik znów ograł Homana i zdobył dwa punkty, a na zakończenie kwarty za trzy trafił Goss i akademicy prowadzili różnicą 4 punktów.

Po rozpoczęciu drugiej kwarty kolejną trójkę trafił Thompson i AZS prowadził już siedmioma punktami. Jednak Śląsk nie dawał za wygraną i po serii pięciu punktów Giedraitisa to goście wygrywali 32:31. Koszykarze AZS szybko jednak odpowiedzieli celnymi rzutami, a dzięki trójkom Thompsona i Nordgaarda gospodarze wygrali pierwszą połowę 41:40.

Na drugą połowę wrocławianie wyszli trochę zdekoncentrowani i szybko wykorzystał to AZS, który po celnych rzutach swoich liderów prowadził siedmioma punktami. Koszalinianie nie potrafili jednak utrzymać równego tempa gry, a doskonale wykorzystali to gracze Asco Śląska. Świetnie grał Tomczyk, a gdy za trzy trafił Diduszko to wrocławianie wygrywali 54:49. Koszalinianie wydawali się całkowicie zagubieni, ale z letargu wybudził ich celnym rzutem z dystansu Jeff Nordgaard. W ostatniej akcji dwa punkty zdobył niezawodny DJ Thompson i AZS doprowadził do remisu po 58.

Bohaterem pierwszych minut ostatniej kwarty był jednak nie Thompson, a nowy nabytek koszalińskiej drużyny - Phil Goss. Amerykanin dwukrotnie trafił za trzy, a w międzyczasie zdobył jeszcze punkty z rzutów wolnych i AZS na niespełna pięć minut przed końcem meczu wygrywał 71:65.

Gospodarzy pod koniec czwartej kwarty znów dopadła jednak niemoc podobnie jak w poprzedniej części spotkania. Wrocławianie wykorzystali to bezlitośnie i po punktach Robinsona oraz chaotycznej akcji, kiedy Stević wyłuskał piłkę i wykonał akcję 2+1, wygrywali 71:73 na nieco ponad minutę do końca. Chwilę później faulowany Stević wykorzystał dwa rzuty wolnie, a w kolejnej akcji kroki popełnił Goss. Gospodarze szybko faulowali Atkinsa, a ten nie pomylił się z linii rzutów wolnych i wrocławianie prowadzili już 77:71. Gdy AZS miał jeszcze szansę na zniwelowanie strat to Oliver Stević fantastycznie zablokował Chrisa Burnsa i było już jasne, że to goście wygrają w Koszalinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gk24.pl Głos Koszaliński