Zdjęcie autora materiału

    Głos Koszaliński

    ROZMOWA Z Kamilą Łagodą, listonoszem wiejskim jest od 2010 roku. Jej "rewir" to Połowa gminy Manowo, m.in. Manowo, Wyszebórz, Wyszewo, Grzybnica, Kliszno, Mostowo.
    - Dlaczego została Pani listonoszem?

    - Jest to moja druga praca jako listonosz. Wcześniej w tym zawodzie pracowałam cztery lata temu, więc jak zaproponowano mi ponownie pracę, to bez wahania się zgodziłam. Bardzo lubię swoją prace, a szczególnie ludzi mieszkających w moim rejonie. Szczerze powiem, że nie zamieniłam bym swojej profesji na żadną inną.

    - Co Pani ceni w pracy listonosza?
    Przede wszystkim kontakt z ludźmi. Poznaję bardzo ciekawe osoby. Cenię rozmowy z nimi. Niejako uczestniczę w ich życiu. Wysłuchuję ich problemów. Jeżeli mogę to nieraz doradzę. Do tego cały czas jestem w ruchu, więc praca nie jest monotonna. Do tego bardzo dużo jeżdżę samochodem, a to akurat bardzo lubię robić.

    - Jak listonosz jest postrzegany na wsi?

    - Hmmm, o to trzeba zapytać się ludzi... Myślę, że bardzo pozytywnie odbierani są listonosze. Tym bardziej, że ludzie są bardzo życzliwi i pomocni. Wiem, że można na nich liczyć. Niektórzy, to nawet traktują mnie jak rodzinę. I to jest właśnie piękne w tym zawodzie.

    - Jakie są wady bycia listonoszem wiejskim?

    - Na pewno warunki atmosferyczne. Trzeba uważać na psy. Ja je uwielbiam. Jednak one z zasady nie darzą sympatią listonoszy. Zresztą jak się lubi to co się robi, to trudno znaleźć jakieś wady.

    - Czym się Pani zajmuje po pracy?

    - Przede wszystkim rodzina. A po za tym lubię aktywnie spędzać czas, spotykać się z przyjaciółmi. Razem robimy wypady w plener lub na basen.

    Czytaj treści premium w Głosie Koszalińskim Plus

    Nielimitowany dostęp do wszystkich treści, bez inwazyjnych reklam.

    Najnowsze wiadomości

    Zobacz więcej

    Wideo