Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

12 rodziców od ponad tygodnia nie puszcza swoich dzieci do szkoły. Z powodu agresywnego ucznia

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Szkoła Podstawowa nr 4 w Kołobrzegu
Szkoła Podstawowa nr 4 w Kołobrzegu Iwona Marciniak
- Nasze dzieci nie pójdą do szkoły, dopóki w ich klasie będzie agresywny uczeń – zdecydowali  20 listopada rodzice 12 uczniów klasy czwartek, Szkoły Podstawowej nr 4 w Kołobrzegu. Skarżą się, że ich dzieci były bite, podduszane, kopane w twarz przez kolegę z klasy, który nie panuje nad emocjami. Kuratorium i szkoła chcą się posłużyć fortelem, a rodzice chłopca, za pośrednictwem prawnika zapowiadają, że rozważają wejście na drogę sądową. Bo ich zdaniem, ani im, ani ich dziecku, instytucje do tego powołane nie udzieliły właściwej pomocy.

Wydawałoby się, że koniec strajku rodziców ze Szkoły Podstawowej  nr 4 w Kołobrzegu jest bliski. Ich dzieci nie będą musiały się uczyć z kolegą, który bywa agresywny. Bo po środowym spotkaniu z rodzicami dwanaściorga uczniów, kuratorium i szkoła chcą się uciec do fortelu. Skoro rodzice nie przedstawiają szkole orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego ich dziecka, które pozwoliłoby wdrożyć indywidualny tok nauczania, to chłopiec będzie się musiał uczyć w klasie jednoosobowej. Dla reszty dzieci ma zostać utworzona nowa. – To rozwiązanie zgodne z prawem oświatowym, a rodzice pozostałej 12 – tki wyrazili na nie zgodę – powiedział nam w czwartek Bogusław Ogorzałek, zachodniopomorski wicekurator oświaty. Pozostała tylko zgoda prezydenta, jako organu prowadzącego na utworzenie nowego oddziału.

Druga strona widzi to inaczej

Nie komentujący dotąd sprawy agresywnego chłopca rodzice, zabrali głos, za pośrednictwem pełnomocnika, mecenas Katarzyny Wicher - Kluczkowskiej. Prawniczka podkreśla, ze wprawdzie zaledwie cztery dni temu po raz pierwszy zetknęła się ze sprawą, ale już na podstawie tylko części przekazanej jej przez klientów dokumentacji, wskazuje, że problem leży nie po stronie rodziców dziecka, a instytucji, które najwyraźniej zawiodły: - Jesteśmy umówieni w poniedziałek, w koszalińskiej delegaturze kuratorium i po tym spotkaniu podejmiemy decyzje na temat kroków prawnych – mówi.

Za co najmniej nieporozumienie uważa fakt, że nikt nie zaprosił rodziców chłopca, na środowe spotkanie z dyrekcją szkoły, rodzicami pozostałej 12 – tki uczniów i wicekuratorem. - O rozwiązaniu jakie na tym spotkaniu zaproponowano dowiedziałam się od dziennikarza. Wygląda więc na to, że decyzja o połączeniu klas, czy utworzeniu nowego oddziału, przyjdzie dyrekcji szkoły łatwiej, niż przydzieleniu dziecku nauczyciela wspomagającego, o którego zabiegali rodzice chłopca i na co mają dowody.
Prawniczka mówi dobitnie: - Szkoła nie zaopiekowała się właściwie tym dzieckiem.
Mamy orzeczenie Sądu Rodzinnego z marca 2018 r., z którego wynika jasno, że sąd nie ma nic do zarzucenia rodzicom. Wskazuje za to zaniedbania ze stronie szkoły.

Zaopiekowane, chore dziecko

Mecenas Wicher – Kluczkowska wylicza: szkoła jest w posiadaniu opinii wydanej przez Poradnię Psychologiczno – Pedagogiczną. Nieprawdą jest, że chłopiec nie jest zdiagnozowany. Ma stwierdzone ADHD i zaburzenia integracji sensorycznej. Dziecko jest zaopiekowane, przyjmuje leki, jest pod opieką lekarzy specjalistów. - Psychiatra wyraźnie stwierdził, że dziecko nie może mieć indywidualnego toku nauczania – podkreśla. - Dlaczego rodzice mieliby je na to skazywać?
- Jeden z dokumentów, który dostarczyli mi rodzice chłopca, to prośba wysłana do dyrekcji szkoły, o wskazanie, co takiego musieliby zrobić, żeby dziecko mogło korzystać z pomocy nauczyciela wspomagającego. Odpowiedzią są wyliczone przepisy prawne. To odpowiedź dla zatroskanego rodzica? Jako prawnik, sama musiałabym szukać, sięgać do źródeł. W tej sprawie zabrakło po prostu ludzkiego podejścia ze strony przedstawicieli instytucji.
Jak słyszymy, w opinii prawniczki, rodzice pojawiali się na wszystkich spotkaniach, na które byli zapraszani do szkoły. - I rozumieją stanowisko rodziców pozostałych uczniów, ale cóż jeszcze mogli dla swojego dziecka zrobić? W mojej ocenie i rodziców, nie zaopiekowano się właściwie ani chłopcem wymagającym dodatkowego wsparcie, ani pozostałymi uczniami. Nikt nie pomógł obu stronom odnaleźć się w tej sytuacji.

Sąd bada raz jeszcze

Po interwencjach również policji w szkole, postępowanie wszczął (po raz drugi) sąd rodzinny, który kieruje dziecko na badania pedagogiczne, psychologiczne i psychiatryczne, pod kątem podejrzeń o demoralizację nieletniego. Wicekurator Bogusław Ogorzałek, już podczas naszej środowej rozmowy przyznał, że: - Na pewno poprawy wymaga komunikacja między dyrekcją, a rodzicami z obu stron - mówi.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto