Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

18. etap Tour de France: Majka ciężko odpracował swój błąd. W czołówce bez zmian

Arlena Sokalska (AIP)
Drugie w tegorocznej Wielkiej Pętli zwycięstwo Francuza. Romain Bardet najlepszy na 18. etapie. Liderzy znów przyjechali na remis.
Drugie w tegorocznej Wielkiej Pętli zwycięstwo Francuza. Romain Bardet najlepszy na 18. etapie. Liderzy znów przyjechali na remis.
Drugie w tegorocznej Wielkiej Pętli zwycięstwo Francuza. Romain Bardet najlepszy na 18. etapie. Liderzy znów przyjechali na remis.

Po raz kolejny na górskim etapie tegorocznego Tour de France sytuacja była podobna. Utworzyła się duża ucieczka, a brało w niej udział aż 29 zawodników. Wygrał ten, który zaatakował wiele kilometrów przed metą. Romain Bardet (Ag2R LaMondiale) tak właśnie zrobił i choć w końcówce rozpaczliwie gonił go inny Francuz, Pierre Rolland (Europcar), dotarł do mety samotnie. Dla 24-latka wygrana etapowa to największy sukces w karierze, choć należy do nich zaliczyć również szóste miejsce w ubiegłorocznym Tour de France.

Faworyci znów pojechali rozczarowująco. Grupa sześciu najlepszych zawodników przyjechała ponownie razem. Atakować próbował Alberto Contador (Tinkoff-Saxo), któremu przez środową kraksę odjechała już nawet nie wygrana, ale podium. Hiszpan tak naprawdę próbował atakować swojego rodaka Alejandro Valverde (Movistar), który jest trzeci w klasyfikacji generalnej i ma przewagę aż dwóch minut i czterdziestu sekund. Contador słusznie przypuszczał, że na wymagającym Col du Glandon Valverde nieco osłabnie. Tak się nawet stało, ale na zjeździe wszyscy znów tworzyli jedną grupę.

Tempo narzucać próbował też ubiegłoroczny triumfator Wielkiej Pętli Vincenzo Nibali (Astana), a potem Contador wraz z Rafałem Majką. Również nic z tego nie wyszło. Polak nie dostał pozwolenia na ucieczkę i towarzyszył swojemu liderowi prawie do końca. Słowem, musiał odpracować swój błąd z poprzedniego etapu, kiedy to nie poczekał na potłuczonego w kraksie Contadora.
Cała ta sytuacja z Majką w środę była zresztą dość kuriozalna. Polak przyjechał na metę jako trzynasty zawodnik, więc o etap nie walczył. Dlaczego więc się nie zatrzymał? On sam mówi, że przecież gdyby wiedział o kraksie, to zaczekałby na Contadora, by na ostatnim podjeździe go podholować i nieco zmniejszyć stratę. A nie wiedział, bo jego radio przestało działać po tym, jak polał się wodą.
Afera z Majką rozwinęła się mocno na Twitterze, a oliwy do ognia dolała żona dyrektora sportowego Tinkoff-Saxo Stevena De Jongha, która napisała, że Majka otrzymał tzw. team order i powinien był zostać. Kibice Contadora wychwalali więc Petera Sagana, który był przy Hiszpanie, oddał mu swój rower i pokierował wóz techniczny ekipy w jego kierunku.

Majka stał się z kolei negatywnym bohaterem hiszpańskiej prasy. I tak "Marca" przypomina, że Polak szybko odpadł na etapie, na którym "rzeź"zrobiło Sky, a Contador zanotował sporą stratę. Tymczasem dzień później wygrał górski etap jakby nigdy nic, a forma nie opuszczała go nawet na chwilę. Ale np. "El Pais" nie krytykował polskiego kolarza, lecz taktykę Tinkoff-Saxo i nazwał ją "taktyką kurczaka bez głowy".

Coś w tym jest, bo ta ekipa w całym Tour de France jeździ bez żadnego pomysłu. Być może powodem jest jednak brak Bjarne’a Riisa, który został wiosną zwolniony przez właściciela teamu Olega Tińkowa. Riis uchodzi za dobrego taktyka i motywatora, więc wszyscy przypominają, że dzięki jego i Contadora taktycznym akcjom, Hiszpan był w stanie wygrać Vuelta a Espana w 2012 r., choć nie był wtedy w najlepszej dyspozycji. Zdecydował się jednak na brawurowy atak na pagórkowatym etapie do Funete De, a jednym z warunków powodzenia tej akcji byli przemyślnie rozmieszczeni w kolejnych grupach kolarze ekipy. Sam Riis, który komentuje Tour de France w duńskiej telewizji jako ekspert też krytykuje jazdę swoich byłych kolarzy: "W zespole całkowicie brak komunikacji i jasno ustawionych celów. Majka zmarnował niepotrzebnie wiele energii" - ocenił.

Z kolei Contador najpierw nie wypowiedział się na ten temat. - Takie jest kolarstwo - rzucił na mecie ulubiony slogan zawodników i wsiadł do samochodu. Ale w czwartek dziennikarze nie odpuszczali. - Radio Majki nie działało już w strefie bufetu. Mam do niego pełne zaufanie - uciszył ich Hiszpan. Contador jest znany z tego, że nigdy publicznie nie wypowiada się na temat swoich pomocników inaczej niż dobrze.

Majka może być mu potrzebny na kolejnych dwóch etapach, ostatnich, które mogą coś zmienić w klasyfikacji generalnej. Raczej trudno się spodziewać, by Polak dostał wolną rękę. W piątek etap jest ciężki, kolarze będą wspinać się na cztery wymagające podjazdy, a w sobotę legendarne Alpe d’Huez. To będą momenty, gdy Contador będzie pewnie chciał powalczyć o podium.
Wszyscy też oczekują na akcję Nairo Quintany (Movistar), zawodnika okrzykniętego najlepszym góralem w peletonie. Na razie Kolumbijczyk nie atakuje i wciąż powtarza, że woli cięższe podjazdy.

Takie faktycznie będą na ostatnich etapach, ale Quintana jest krytykowany za zbyt pasywną jazdę. Tym bardziej, że Chris Froome przy szybkich atakach zazwyczaj trochę zostaje. Jest to związane z jego sposobem jazdy, charakterystycznym młynkiem, który wywołuje wiele kontrowersji dotyczących niedozwolonego wspomagania. Te nie milkną, ale też i Froome wygląda na coraz bardziej zmęczonego. Ma co prawda świetnych pomocników, takich jak Geraint Thomas, ale w Alpach mocniejszy może być ten, kto zachował więcej sił na końcówkę trzytygodniowego touru.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!