Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

200 rakiet tenisowych pana Marka

Rajmund Wełnic [email protected]
Marek Bogdanowicz i skromna część z jego rakietowej kolekcji.
Marek Bogdanowicz i skromna część z jego rakietowej kolekcji. Rajmund Wełnic
Niezwykłą kolekcję rakiet tenisowych z ostatniego wieku zebrał Marek Bogdanowicz ze Szczecinka. Wśród nich są takie rarytasy jak rakieta, którą grywali dyplomaci w Wolnym Mieście Gdańsku.

Na zbiór składa się około 200 rakiet do gry w tenisa.

- Wszystko zaczęło się jakiejś 10 lat temu, gdy dostałem pierwszą zabytkową rakietę od znajomych - mówi Marek Bogdanowicz.

Prezent nie był przypadkowy, bo Marek Bogdanowicz to były zawodnik, a dziś prezes Szczecineckiego Towarzystwa Tenisowego. Kontynuuje rodzinne tradycje, bo SzTT szefował kiedyś jego ojciec.

Z roku na rok kolekcja się rozrasta. Prezes SzTT polował na okazje, jeździł na jarmarki, czy giełdy sprzętu sportowego. Dziś najpopularniejszy sposób uzupełniania zbiorów to aukcje internetowe.

- Już nie kupuję wszystkiego jak leci, ale staram się szukać konkretnych modeli z konkretnych lat lub liczyć, że trafi się na aukcji wyjątkowa rakieta - mówi Marek Bogdanowicz.

Hobby jest dość drogie, bo internauci potrafią zapłacić za rakietę sprzed lat nawet 400 euro.

Najstarszym zabytkiem w kolekcji pana Marka jest angielska rakieta z 1910 roku, sporo jest egzemplarzy z lat międzywojennych.

- Trudno odtworzyć koleje losów każdej z nich, ale wiem np., że jedną z nich grywał pewien dyplomata w Wolnym Mieście Gdańsku - mówi kolekcjoner. - Każdą z rakiet darzę sentymentem, z każdą wiążą się jakieś wspomnienia i historia, każdą ktoś rozegrał mecz życia.

Większość rakiet oczywiście jest wykonana z drewna, kolekcja świetnie pokazuje, jak rozwijała się technologia na przestrzeni dziesięcioleci. Te najstarsze ramy trzeba było spinać specjalnymi prawidłami, aby drewno się nie wypaczyło. Ozdobą zbiorów jest też metalowo-aluminiowa rakieta firmy Head, identyczna z tą, którą w najlepszych swoich latach grał Wojciech Fibak.
Czasy współczesne to już kompozyty, kosmiczne materiały i ergonomiczne rozwiązania. Choć nie wszystko, co stare, odchodzi do lamusa.

- Struny rakiet wykonywano kiedyś z jelit, potem wyparły je tworzywa sztuczne, a dziś można zaobserwować powrót do tradycji - mówi prezes SzTT. - Zawsze jednak powtarzam naszym zawodnikom, że nie sprzęt jest najważniejszy i nie on gra. Z pary człowiek - rakieta, to od nas zależy, jak poradzimy sobie na korcie.

200 rakiet to sporo, jak na prywatnego kolekcjonera. - Rakiety zajmują całkowicie jeden z pokoi, ale trzymam je u rodziców, bo nie wiem, jak by żona zareagowała - śmieje się pan Marek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!