Leniwe, letnie popołudnie. Człowiek po pracy, odpoczywa, szuka tematów na jutro. I to wszystko przerwane telefonem od Jacka, że gdzieś pod Wolinem na drodze był wypadek i że najprawdopodobniej zginęli w nim Władysław Komar i Tadeusz Ślusarski. Wracali z corocznego biegu w Międzyzdrojach. Najprawdopodobniej. Droga dłuży się niesłychanie. Redakcja w której wówczas pracowałem (Radio Zet) już wie, umawiamy się na wejścia do serwisów z miejsca.
A na miejscu tragiczny obraz dwóch rozbitych samochodów. Jeden spalony. To ten, którym jechali mistrzowie olimpijscy. Właściwie nie ma czasu na zastanowienie, nagrywanie świadków, służb na miejscu, relacje. Przejazd do Goleniowa, do tamtejszej policji i pytania jak do tego doszło. Z wieczora robi się środek nocy. Jeszcze nie wiedzieliśmy, że tamtym drugim samochodem jechał też sportowiec, członek polskiej reprezentacji olimpijskiej, biegacz Jarosław Marzec. Praca kończy się koło piątej. Gotowe na poranek materiały. O ósmej znowu powrót do studia.
I co z tego, że firma docenia: „Cześć mówi Robert. Dobra robota”, skoro z panami Władysławem, Tadeuszem i Jarosławem spotykać się będziemy już tylko na memoriałach Ich pamięci.
A 17 sierpnia już na zawsze w moim życiu pozostanie jednym z najtragiczniejszych dni.
Cześć Waszej pamięci Panowie!!!
***
17 sierpnia 1998 roku. Władysław Komar i Tadeusz Ślusarski wracali z Międzyzdrojów po biegu pamięci szefa polskiej misji olimpijskiej Atlanta '96 Eugeniusza Pietrasika. Koło Przybiernowa ich samochód zderzył się czołowo z innym samochodem osobowym. Jak się okazało, w tym drugim aucie jechał inny polski olimpijczyk, reprezentant Polski w biegu na 400 metrów - Jarosław Marzec. Komar i Ślusarski zginęli na miejscu; Marzec zmarł kilka dni później w szpitalu.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?