Do najbardziej kuriozalnej chyba kradzieży doszło w ostatnią niedzielę w południe.
W okolice zastawionego autami leśnego parkingu między Grzybowem a Dźwirzynem zajechał samochód z lawetą. Kobieta inkasująca parkingową opłatę zapamiętała tylko, że lawetę ciągnął duży, jasny, dostawczy samochód. Niewykluczone, że był to mercedes vito.
Kierowca podciągnął lawetę pod zaparkowany poza parkingiem, w niedozwolonym miejscu, samochód renault vel satis. Kierowca i jego kompan zabrali się za ładowanie samochodu na lawetę. Jak później zauważyła inkasentka, wyglądało to na sprawnie przeprowadzaną akcję pomocy drogowej.
- Kobieta podeszła do mężczyzn i zapytała dlaczego zabierają właśnie to auto, skoro wiele innych także parkuje nieprzepisowo - mówi mł. aspirant Andrzej Duda, oficer prasowy kołobrzeskiej komendy policji. - Miała usłyszeć, że wystarczy zabrać jeden samochód, by reszta kierowców dostała nauczkę.
Właściciel renault rzecz jasna nie zobaczył już swojego samochodu. Straty oszacował na około 40 tysięcy złotych.
To nie pierwsza tak bezczelna kradzież w powiecie kołobrzeskim. Metodą "na lawetę" złodzieje posłużyli się już wiosną tego roku w Kołobrzegu.
Jak mówi Andrzej Duda, większość ofiar samochodowych kradzieży to obywatele Niemiec.
- Podstawowy błąd to zostawianie samochodów na niestrzeżonym parkingu - dodaje policjant. - Tylko raz na wspomniane 34 przypadki skradziono samochód z parkingu strzeżonego. Zdarzyło się to przy ul. Fredry. Złodziej lub złodzieje, by wyjechać z ogrodzonego terenu, przecięli siatkę.
Giną najróżniejsze marki aut. Najdroższe z tych, które zniknęły w Kołobrzegu, volvo X90, było warte 165 tys. złotych. Niestety, w parze z doskonaleniem zabezpieczeń przed włamaniami i kradzieżą aut idzie wzrost biegłości w złodziejskim fachu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?