Strażacy jechali na miejsce, tam okazywało się, że o żadnym pożarze nie ma mowy. I tak kilka razy.
Mężczyzna bawił się tak przez kilka miesięcy. A to zgłosił, że pali się samochód z odpadami przy ul. Olchowej, a to innym razem, że pali się mieszkanie przy ul. Zwycięstwa. Strażacy nie bagatelizowali żadnego telefonu. Angażowali w wyjazd ludzi i sprzęt. Gdy oddzwaniali na numer, z którego dzwonił wcześniej mężczyzna, ten nie odbierał. W końcu miarka się przebrała. Strażacy zgłosili sprawę policjantom. Ci ustalili sprawcę głupich kawałów i właśnie go zatrzymali.
Wczoraj 34-latek był przesłuchiwany w prokuraturze. Usłyszał w sumie pięć zarzutów - za każde fałszywe zgłoszenie jeden. Prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec zatrzymanego dozoru policji oraz poręczenia majątkowego.
Policja przypomina, że zawiadamianie o zdarzeniach, które nie miały miejsca to przestępstwo. Za świadome wprowadzenie służb w błąd co do zaistniałego zagrożenia, narażanie na koszty, grozi do 8 lat więzienia. - Prowadzone są dalsze czynności, dzięki którym będziemy wiedzieli, czy w grę wchodzą też inne fałszywe zgłoszenia - mówi st. sierż. Monika Kosiec, rzecznik koszalińskiej komendy policji.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?