- Mój Boże, niechby pozwolili mu stawić się jutro! Przecież on naprawdę może sobie coś zrobić! Trzyma nóż przy swojej szyi! Jest zdesperowany! - załamywała ręce matka mężczyzny, pani Bożena, stojąca pod kamienicą przy ul. Żurawiej. Jej syn mieszka z żoną na parterze.
Jakiś czas temu mężczyzna został zatrzymany, gdy jechał rowerem pod wpływem alkoholu. Zasądzono mu 240 godzin prac społecznych: - Ale syn nie mógł zostawić swojej pracy - tłumaczy matka. - Wtedy okazało się, że zamieniono mu te godziny na areszt. Syn się odwołał, odpowiedź jeszcze nie nadeszła, a policja już przyszła po niego.
Policjanci ściągnęli na miejsce mediatora. Udało mu się porozumieć z mężczyzną, który w końcu dobrowolnie odjechał z policją.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?