- Odwiozłem żonę w niedzielę wieczorem, 15 marca, do pracy w hospicjum, i od tamtej pory już jej nie widziałem.
Tyle że feralnego dnia kobieta do hospicjum nie dotarła.
- Basia jest u nas wolontariuszką, tego dnia w ogóle nie miała dyżuru. Ostatni raz była u nas we wtorek, 10 marca - przyznała Małgorzata Chmielewska, dyrektor hospicjum. Pracownicy instytucji są wstrząśnięci informacjami o zaginięciu Barbary. - Co się mogło stać? - zastanawiają się. I nie znajdują odpowiedzi.
Bogumiła Dzięgielewska, znajoma, u której Barbara dorabiała w aptece, także nie potrafi sobie wytłumaczyć powodów tajemniczego zniknięcia.
- Nie było niepokojących sygnałów, ale Basia - choć przyjazna i serdecznie nastawiona do ludzi - to była raczej skryta i nie opowiadała o sobie zbyt wiele. Kto wie, co ją trapiło?
Z naszych informacji wynika, że kobieta zostawiła w domu dokumenty, kartę bankową, telefon komórkowy. Rodzina dwukrotnie zwracała się już o pomoc do jasnowidzów.
- Każdy wskazał rejon Góry Chełmskiej, by tam jej szukać - mówi mąż pani Barbary. - Byliśmy z rodziną, szukaliśmy. Wszystko na nic. Sprawdzaliśmy też każdą inną możliwość - u dalszej rodziny, znajomych. Jasnowidz mówił, że "żona może nie żyć..." - pan Henryk zawiesza głos.
Rejon Góry Chełmskiej, od strony hospicjum, przeszukiwali także koszalińscy policjanci. Też bezskutecznie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?