W sobotę w Karlinie zaginął 7-letni chłopiec. Wyszedł z domu w ciągu dnia, miał pojeździć rowerem z kolegą. Gdy jego mama wróciła około 20 do domu, 7-latka wciąż nie było. Poszukiwania na własną rękę nic nie dały. Dlatego zaalarmowano policję. Służby rozpoczęły całonocną akcję poszukiwawczą. W poszukiwania zaangażowała się nie tylko policja, ale też straż pożarna WOPR. Bezskutecznie.
Chłopca znaleziono w końcu, ale w Kołobrzegu. Policjanci trafili na niego na jednej z klatek schodowych. Był tam z 19-letnim znajomym rodziny. Nic mu się nie stało. Lekarz, który go zbadał, ocenił, że dziecko jest zdrowe.
Policja wciąż podtrzymuje jedyną wersję, którą słyszymy od początku, że 7-latek wraz z 19-latkiem pojechał do Kołobrzegu na wycieczkę rowerową.
Wciąż nie wyjaśniono konkretnie, dlaczego 19-latek nie zawiadomił bliskich Kordiana o jego wyjeździe, co więcej - dlaczego nie zapytał o zgodę, czy może chłopca zabrać ze sobą. Mija kolejny dzień, a pytań przybywa. Natomiast policja jest dość powściągliwa w tej materii.
Jednocześnie 19-latek wciąż jest zatrzymany do sprawy przez policję. Wszystko wskazuje na to, że będzie odpowiadał przed sądem za narażenie chłopca na utratę zdrowia.
Jak się dowiedzieliśmy, 7-letni Kordian nadal pozostaje w Rodzinnym Domu Dziecka. Tam został skierowany w niedzielę, na podstawie decyzji sądu rodzinnego. - Trwają czynności przeprowadzane przez sąd - mówi Anna Kakareko, rzeczniczka komendy policji w Białogardzie. - Dopiero we wtorek będzie wiadomo, co dalej z chłopcem, czy będzie mógł spokojnie wrócić do rodzinnego domu.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?