W opinii fachowca
- Karlińscy strażnicy uparli się, że na zdjęciu z fotoradaru nie widać błysku "koguta" na dachu ambulansu, a więc nie korzystałem z praw pojazdu uprzywilejowanego - mówi Zenon Klupczyński.
(fot. Fot. Radosław Brzostek)
W opinii fachowca
Damian Dubas, specjalista wydziału ruchu drogowego w Koszalinie: - Pojazdy uprzywilejowane muszą się stosować do przepisów ruchu drogowego. Jeżeli trzeba komuś ustąpić pierwszeństwa, to też muszą to robić. Ale mogą też wjechać na skrzyżowanie na czerwonym świetle, z tym, że przy zachowaniu ostrożności. Słowem, mogą łamać przepisy, przekraczać dozwoloną prędkość, gdy sytuacja jest uzasadniona, ale jednocześnie nie mogą stwarzać zagrożenia. Bo jeżeli coś się wydarzy, dojdzie z tego powodu do wypadku, potrącenia, to wówczas kierowca pojazdu uprzywilejowanego jest uznany za sprawcę i ponosi odpowiedzialność. W sytuacji, gdy pojazd uprzywilejowany, karetka, przekroczył dozwoloną prędkość, a wiadomo, że wyjazd był związany z ratowaniem czyjegoś życia, czy zdrowia, to sprawę należy uznać za stan wyższej konieczności i przyjąć, że zachowanie kierowcy było uzasadnione. Nie ma więc podstaw do wystawiania mandatu.
Zenon Klupczyński jest pracownikiem koszalińskiej firmy Trans-San, która świadczy usługi transportu sanitarnego, a jej karetki są zaliczane do pojazdów uprzywilejowanych. Feralnego dnia nasz Czytelnik siedział za kierownicą jednego z ambulansów i spieszył się do Szczecina. Miał bowiem zawieźć kobietę z urazem ręki do Kliniki Chirurgii. - W Koziej Górze koło Karlina błysnął fotoradar - opowiada Zenon Klupczyńki. - Na liczniku miałem akurat 136 km/h przy ograniczeniu do 50km/h. Wiem, to dużo, ale sytuacja była krytyczna. Nie jechałem na wycieczkę, tylko spieszyłem się z chorą do szpitala. Jechałem na sygnale. Prawo stanowi, że w uzasadnionych sytuacjach pojazdy uprzywilejowane mogą łamać przepisy, byleby nie stwarzać zagrożenia w ruchu drogowym, bo wtedy - jak coś się stanie - to kierowca ponosi odpowiedzialność.
Pan Zenon był przekonany, że żadnej afery w związku z przygodą w Koziej Górze nie będzie. - Zawsze jest tak, że gdy złapie nas fotoradar, to wystarczy, że dostarczymy dokumenty potwierdzające konieczność wyjazdu i po temacie - dodaje. Tym razem było inaczej.
Zenona Klupczyńskiego zaskoczyła przesyłka z Karlina, od strażników miejskich: dostał mandat na 400 złotych. Próbował sprawę wyjaśnić, ale zamiast tego ostatnio dostał przypomnienie, że zalega z opłatą.
- Rozmawiałem telefonicznie z komendantem straży z Karlina. Tłumaczyłem, ale nic to nie dało.
Uparł się, że na zdjęciu z fotoradaru nie widać błysku "koguta" na dachu ambulansu, a więc jego zdaniem nie jechałem na sygnale. A skoro tak, to nie korzystałem z praw pojazdu uprzywilejowanego i za przekroczenie dozwolonej prędkości mam zapłacić. Nawet nie wziął pod uwagę faktu, że mogło być tak, że fotoradar nie uchwycił akurat błysku "koguta" w aucie. Co więcej, nie wziął pod uwagę dokumentów uzasadniających wyjazd.
Komendant SM w Karlinie Andrzej Kościański broni swoich racji. - Ten pan nie jechał pojazdem z włączonym sygnałami świetlnymi. Gdyby tak było, to na naszym kolorowym zdjęciu byłoby widać poblask. I to bez względu na to, czy światło akurat błysnęło, czy nie - twierdzi komendant. - Dlatego ukaranie mandatem jest zasadne. Nie jestem złośliwy. Musimy dbać o bezpieczeństwo.
A jak inne straże podchodzą do podobnych spraw? - My też mamy fotoradar robiący zdjęcia w kolorze - mówi Krzysztof Płachta, komendant Straży Gminnej w Będzinie. - I faktycznie może tak być, że fotoradar nie uchwyci tego momentu, gdy lampa pojazdu błyska. Wtedy występujemy z pytaniem o uzasadnienie wyjazdu. Gdy się okazuje, że był to tzw. stan wyższej konieczności, to nie ma dyskusji.
Nasz Czytelnik nie zamierza odpuszczać i płacić mandatu karlińskiej straży. Oczekuje, że sprawa znajdzie w końcu swój finał w sądzie i zostanie rozstrzygnięta po jego myśli. - Bo to jakiś absurd i ten mandat naprawdę mi się nie należy - dodaje Zenon Klupczyński.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?