Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Absurdalne różnice w cenach leków w Koszalinie

Inga Domurat [email protected]
Czy to możliwe, by w jednej aptece w Koszalinie wydać na lek prawie 240 złotych, by w innej  za ten sam specyfik zapłacić nieco ponad 70 złotych?
Czy to możliwe, by w jednej aptece w Koszalinie wydać na lek prawie 240 złotych, by w innej za ten sam specyfik zapłacić nieco ponad 70 złotych? archiwum
Czy to możliwe, by w jednej aptece w Koszalinie wydać na lek prawie 240 złotych, by w innej za ten sam specyfik zapłacić nieco ponad 70 złotych? Wydaje się to być absurdalne, a jednak to fakt.

Na własnej skórze, a raczej kieszeni przekonała się o tym nasza Czytelniczka z Koszalina. Za kilka miesięcy czeka ją zabieg kardiologiczny. Do tego czasu lekarz przepisał jej nierefundowany lek o nazwie Pradaxa. To specyfik przeciwzakrzepowy, zmniejszający ryzyko udaru. - Poszłam wykupić lek. Po drodze było mi do apteki w Poliklinice. Kiedy usłyszałam, że za jedno opakowanie kapsułek mam zapłacić dokładnie 238,05 złotych, byłam w szoku. To jedna piąta mojej emerytury - mówi nasza Czytelniczka z Koszalina. - Ale co miałam zrobić, przecież zdrowie i życie są najważniejsze. Kupiłam lek, wiedząc, że jego jedno opakowanie wystarczy mi na 15 dni. Kiedy powiedziałam najbliższym, ile kosztowała mnie wizyta w aptece, syn zaczął szukać tego leku w internetowym asortymencie aptek w Warszawie. Bo tam ma znajomych, którzy mogliby mi ten lek wykupić. I znalazł aptekę, która oferowała ten sam lek, tej samej firmy i w tych samych dawkach za 64 złote. Potwierdził jeszcze tę cenę telefonicznie. Nie mogłam w to uwierzyć!

Zanim jednak rodzina z Koszalina zdecydowała się na wysłanie pocztą recepty do znajomych w Warszawie, by ci kupili lek, sprawdziła jeszcze, ile kosztuje on w najbliższej ich domu aptece. - I znowu przeżyłam szok. Bo okazało się, że w Aptece Centralnej przy ul. Zwycięstwa w Koszalinie Pradaxa kosztuje 71,42 złote - dodaje nasza Czytelniczka. - Oczywiście zrezygnowaliśmy z wysyłania recepty do Warszawy i kupiłam dwa opakowania leku w Aptece Centralnej. Niestety, lek muszę przyjmować do operacji, potem też nie wiadomo, czy będę musiała go zażywać i teraz już wiem, że za każdym razem będę musiała obdzwonić co najmniej kilka aptek, zanim wydam pieniądze. Uważam, że to chora sytuacja. Jestem przekonana, że wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy, że ceny w aptekach mogą się różnić. Nie przychodzi im do głowy, by je porównywać.

Mgr farm. Maria Mach, prezes Środkowopomorskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Koszalinie, nie ma dobrych wiadomości dla klientów aptek. - Tylko ceny leków refundowanych mają jednakowe ceny w całym kraju. Na te nierefundowane nie ma maksymalnej marży, którą na sprzedawane leki może nałożyć hurtownia, a potem i sama apteka - wyjaśnia mgr farm. Maria Mach. - Czasami w hurtowniach są promocje i taniej kupione przez aptekę leki są przez nią i taniej sprzedawane. Poza tym wobec sieciowych aptek, które kupują większe ilości asortymentu, hurtownie stosują inne, często niższe ceny. Tu rządzi prawo rynku i my jako izba nic nie możemy z tym zrobić. Niestety, pozostaje mi tylko radzić klientom, by przed kupnem leków nierefundowanych, sprawdzali ich ceny w kilku aptekach. Mogę zapewnić, że aptekarze nie stosują wygórowanych marż, im przecież też zależy na klientach. Po prostu same kupują drogo w hurtowniach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!