Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agata Piskorowska: - Pierś chciała mnie zabić

Alina Konieczna
Rozmowa z Agatą Piskorowską, koszalinianką, która pozowała do kalendarza Fundacji Rak'n'Roll Wygraj życie. Kobieta szczerze opowiedziała nam o swoich zmaganiach z chorobą nowotworową, sesji zdjęciowej i planach na przyszłość.

- Dlaczego zdecydowała się pani wziąć udział w ogólnopolskim projekcie terapeutyczno-artystycznym, jakim stało się wydanie kalendarza na rok 2010/2011?
Agata Piskorowska: - Dowiedziałam się o Fundacji Rak'n'roll założonej przez Magdę Prokopowicz. Już sama nazwa bardzo mnie zaintrygowała, do tej pory słowo rak było kojarzone z cierpieniem, smutkiem, a nie z zabawą w rytm rock'n'rolla. Magda Prokopowicz w wieku 27 lat zachorowała na rozsiany nowotwór piersi. Gdy okazało się, że jest w ciąży, nie tylko się nie poddała, ale jeszcze przybyło jej sił do walki z chorobą. Chemioterapię zakończyła dwa tygodnie przed porodem, urodziła zdrowego synka Leona. Postanowiła założyć fundację, żeby wspierać inne kobiety. Gdy w internecie znalazłam informację o pomyśle wydania kalendarza, wysłałam swoje zgłoszenie i tak to się zaczęło.

- No właśnie, w kalendarzu znalazły się Polki, którym przyszło zmagać się z chorobą nowotworową. Rozumiem, że pani także ma za sobą takie doświadczenia. Możemy o tym porozmawiać?
Agata Piskorowska: - Nie wstydzę się swojej choroby, mogę o niej rozmawiać bez skrępowania. Bo czegóż tu się wstydzić? Po prostu moja lewa pierś chciała mnie zabić, a ja pokazałam jej, gdzie raki zimują. I obiecałam sobie, że na tym moja przygoda z rakiem się zakończy.

- Proszę opowiedzieć o początkach choroby.
Agata Piskorowska: - Dwa lata temu, w styczniu wzięłam bezpłatny urlop w firmie, gdzie pracowałam jako doradca personalny i wyjechałam do Kalifornii w USA. Wydawało mi się, że złapałam Pana Boga za nogi, byłam taka szczęśliwa. Minął rok, któregoś dnia wyczułam guzek w piersi. Zaniepokoiłam się, postanowiłam na krótko przyjechać do Polski, zrobić badania. Do Kalifornii już nie wróciłam.

- Jak to jest usłyszeć diagnozę "rak''?
Agata Piskorowska: - To potworne przeżycie, które trudno opisać. Przyszły wyniki biopsji, które potwierdziły najgorsze. Mogłam załamać się, wpaść w rozpacz, albo - próbować szukać w nawet w tej sytuacji czegoś pozytywnego. Wybrałam tę drugą opcję, bo taka jestem. Zawsze swoje sprawy biorę w swoje ręce, a w tym przypadku chodziło o sprawę najważniejszą - o moje zdrowie, moje życie. Nie mogłam postąpić inaczej.

- Jak przebiegała pani walka z chorobą?
Agata Piskorowska: - Przeszłam chemioterapię, radioterapię, biorę leki. Od 10 miesięcy dotrzymuję słowa, nie daję się rakowi.

- Zwykle uważa się, że na raka piersi chorują kobiety w starszym wieku, tymczasem pani jest osobą młodą.
Agata Piskorowska: - Mam 29 lat, ale proszę mi wierzyć, że znam wiele znacznie młodszych dziewczyn, które zapadają na nowotwór piersi. Dlatego tak ważne jest, aby o tej chorobie dużo mówić, żeby kobiety nie zapominały o badaniach profilaktycznych. I jeszcze jedno - dziś rak naprawdę nie musi oznaczać wyroku śmierci, medycyna robi takie postępy. Ważne jednak, aby chorobę w porę wykryć i zacząć leczenie.

- Jak żyje się z piętnem raka?
Agata Piskorowska: - Na pewno zmienia się podejście do życia. Pierwszy moment jest straszny, ale potem trzeba po prostu oswoić chorobę, bo tylko wtedy można nabrać sił do walki. Ale to nie jest tak, że kobieta chora na raka stale musi płakać i myśleć o najgorszym. Ona może śmiać się, bawić, cieszyć życiem.

- A czy może pracować?
Agata Piskorowska: - Oczywiście, że tak. Ja obecnie szukam pracy, składam CV w różnych firmach, nie ukrywam swojego stanu. Niektórzy pracodawcy są zakłopotani, trochę się obawiają, inni reagują zwyczajnie. Jestem socjologiem po Uniwersytecie Szczecińskim, specjalizuję się doradztwie personalnym, wierzę, że znajdę ciekawą posadę zgodną z moim wykształceniem.

- Proszę zdradzić tajniki sesji zdjęciowej do kalendarza. Czuła się pani jak gwiazda, pozując do zdjęć?
Agata Piskorowska: - Trochę tak, ponieważ zdjęcia robił jeden z najsłynniejszych polskich fotografów Andrzej Świetlik, a wcześniej do sesji przygotowywali nas profesjonalni styliści, fryzjerzy. Pomysł kalendarza nawiązuje do okładek płyt z lat 70, 80 i 90.

- Jaki miesiąc ilustruje pani zdjęcie?
Agata Piskorowska: - W kalendarzu jestem sierpniem. Zostałam ustylizowana na Erykę Badu, czarnoskórą wokalistkę. Na zdjęciu wystąpiłam w peruce afro, w odpowiednim makijażu.

- Czy jest pani jedyną koszalinianką obecną w tym kalendarzu?
Agata Piskorowska: - Do zdjęć pozowała również 19-letnia Kasia Rochowicz, która pochodzi z Koszalina, a obecnie studiuje w Warszawie.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!