Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A.J Walton z AZS Koszalin: Sentymentalna podróż [wywiad]

Patryk Pietrzala
Jacek Wójcik
- Jeżeli mówię, że kocham Asseco i miasto Gdynia, to naprawdę tak myślę. Nie gram pod publiczkę. Będę chciał pokazać, że z każdym meczem robię postępy. Nie będzie taryfy ulgowej – zapowiada A.J. Walton, rozgrywający AZS Koszalin.

Patryk Pietrzala: Czy postawa (bilans 6-3 – red.) Waszego następnego rywala, Asseco Gdyni, może zaskakiwać?
A.J. Walton:
Nie jestem zaskoczony dobrą grą Asseco. Reprezentowałem barwy tej drużyny przez dwa lata i wiem na co stać zawodników, którzy wciąż tam grają. Trener Tane Spasev jest świetnym specjalistą, który doskonale rozumie się z koszykarzami. Proszę mi wierzyć, wiem naprawdę dużo o Asseco. Cieszę się, że idzie im dobrze.

Zawsze mówi Pan o tym zespole w samych superlatywach.
- Mam wiele wspaniałych wspomnień z czasów gry w Asseco. Dwa razy doszliśmy do fazy play-off, a mało kto w nas wierzył. To nie ważne, że dwukrotnie przegrywaliśmy w ćwierćfinale ze Stelmetem Zielona Góra. Pokazywaliśmy, że jesteśmy w stanie sprawiać niespodzianki. Żyliśmy jak rodzina, to było wspaniałe uczucie. Szanuję wszystkie osoby związane z koszykówką spod znaku Asseco oraz mieszkańców Gdyni. Jeśli miałbym wskazać jedno konkretne wspomnienie z ostatnich dwóch lat, to byłby to filmik świąteczny, który nagrywaliśmy wraz z cheerleaderkami. To było niezwykle zabawne i pozytywne przeżycie!

Zakładam więc, że nie będzie Panu potrzebna żadna dodatkowa motywacja?
- (śmiech) Jestem niezwykle podekscytowany. Wiem, że zobaczę wielu znajomych. To będzie sentymentalna podróż zarówno dla mnie, jak i dla trenerów Dedka i Sadowskiego, którzy tam długo pracowali. Jeżeli mówię, że kocham Asseco i miasto Gdynia, to naprawdę tak myślę. Nie gram pod publiczkę. Będę chciał pokazać, że z każdym meczem robię postępy. Nie będzie taryfy ulgowej (śmiech).

W Pana miejsce, działacze Asseco ściągnęli Anthony'ego Hickey'a. Czy można w jakiś sposób Was porównać?
- Nie sądzę. Szczerze mówiąc, nie oglądałem zbyt wielu meczów Asseco w tym sezonie. Wiem, że Anthony jest jednym z liderów drużyny. Poza tym, trener Spasev ma całkowicie inną filozofię gry, do której Hickey bardziej pasuje. Ja sprawdzam się bardziej w systemie zaproponowanym przez trenera Dedka.

Więc Anthony Hickey nie może być nazywany nowym A.J. Waltonem gdyńskiej koszykówki?
- (śmiech) Oczywiście, że nie może być tak nazywany. To zupełnie inna osoba i inny koszykarz, którego styl jest nie do podrobienia. Anthony nie przyszedł do Gdyni, by być nowym A.J. Waltonem. Przyjechał tam, by napisać swoją własną historię.

Powiedział Pan też, że filozofia gry trenerów Spaseva i Dedka jest zupełnie inna. Fakty są jednak takie, że drużyna Asseco wciąż gra świetną defensywę, poza tym w zespole prym wiodą młodzi koszykarze.
- To prawda. Gdy grałem jeszcze w Asseco, to trener Tane Spasev prowadził drużynę rezerw i zespół młodych zawodników. Był zawsze obecny na naszych treningach i dużo rozmawiał z trenerem Dedkiem. Ta współpraca przynosiła efekty. To było pewne, że zespół z Trójmiasta będzie dobrze bronił. W końcu w składzie została większość zawodników z poprzednich lat. Trener Spasev dodał parę swoich autorskich pomysłów i teraz widać, że Asseco Gdynia jest dobrze zarządzanym zespołem, który napsuł krwi niejednemu faworytowi.

Prawdopodobnie będzie Pan odpowiedzialny za krycie Filipa Matczaka. Czy można go wymieniać jednym tchem obok Mateusza Ponitki?
- Uwielbiam Filipa Matczaka! To bardzo utalentowany i przede wszystkim poukładany chłopak. Zrobił niesamowite postępy od momentu mojego przyjazdu do Asseco. Filip jest pracoholikiem. To z pewnością jeden z najlepszych młodych zawodników w Polsce. Wiem, że musi jeszcze sporo trenować i poprawić, ale nie martwię się o niego, bo wiem, że sobie poradzi. Widziałem w nim ogromny potencjał, dlatego nie dawałem mu spokoju na treningach (śmiech). Chciałem, by był jak najlepiej przygotowany do następnego spotkania.

Czy psychologia jest ważna w koszykówce?
- Jest niesamowicie istotna. Można się nad tym tematem rozwodzić godzinami. Czasami najważniejsze jest nastawienie niż aktualne umiejętności.

Pytam dlatego, bo Asseco przegrało swój ostatni mecz z MKS Dąbrową Górniczą, czyli zespołem, który ostatnio pokonaliście.
- Mecz z MKS Dąbrową był dla nas bardzo ważny. Chcieliśmy zmazać plamę po porażce z Treflem Sopot. Nas nie obchodzi to, czy dany rywal przegrał bądź wygrał. My chcemy zwyciężyć. Nie możemy zaprzątać sobie tym głowy.

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!