Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja Greenpeace w Kołobrzegu przeciw morskim kłusownikom [zdjęcia, film]

Iwona Marciniak [email protected]
Pierwsza akcja wyrzucania głazów trwała ok. dwóch godzin. Jeśli pogoda pozwoli, potrwa do piątku.
Pierwsza akcja wyrzucania głazów trwała ok. dwóch godzin. Jeśli pogoda pozwoli, potrwa do piątku. Archiwum Greenpeace
Aktywiści organizacji przeszli od teorii do czynu: rzucili w morze wielkie głazy, które mają zniszczyć kłusownikom trałowe sieci.
Greenpeace w Kołobrzegu.

Greenpeace w Kołobrzegu

Wczoraj o godz. 8 z kołobrzeskiego portu wyruszył należący do Greenpeace dwumasztowiec Beluga. Towarzyszyły mu łodzie hybrydowe z pochodzącymi z Niemiec, Austrii, Węgier i Polski wolontariuszami organizacji walczącej z największymi zagrożeniami środowiska naturalnego na świecie.

Na wysokości 3 mil morskich od brzegu, z pokładu wyrzucono w morze siedem głazów. Każdy ważył od 500 kg do tony. Każdy pokryty był napisami lub rysunkami wykonanymi przez członków i sympatyków Greenpeace. Rzucone na dno morskie głazy to część zabezpieczenia dna morskiego przed nielegalnym trałowaniem dennym. Część, bo podobnych głazów na pokładzie jest jeszcze tyle, że wystarczy na kilka kolejnych rejsów z portu w Kołobrzegu.

Ta akcja potrwa do piątku. To symboliczny protest. Symboliczny, bo przecież nie da się wygrodzić całego wybrzeża. Ale problem jest poważny, bo zgodnie z przepisami trałowanie denne w strefie do 3 mil morskich od brzegu jest zabronione. Jednak przepisy przepisami, ale ciągle zdarza się, że na zakazane tereny zapuszczają się rybacy z kutrów wyposażonych w sprzęt trałowy.

- Brak odpowiedzialności wśród niektórych rybaków, przedkładających szybki zysk nad zrównoważone połowy, prowadzi do spustoszeń w środowisku morskim i nie daje stadom szans na odbudowę - mówi Magdalena Figura, koordynatorka kampanii Morza i Oceany, w ramach której aktywiści z Greenpeace, wspierają rybaków przybrzeżnych pod hasłami: "bez ryb nie ma rybaków" i "wspieramy odpowiedzialne rybołówstwo".

Trwająca od ubiegłego tygodnia kołobrzeska akcja ma na celu zwrócenie uwagi na problem i wsparcie rybaków przybrzeżnych, czyli tych łowiących do 12 mil morskich od brzegu. O tym, że ich sieci coraz częściej świecą pustkami, mówili jeszcze w ubiegłym tygodniu kołobrzeski armator Witold Iwan i właścicielka kutra z Chłopów Alicja Jasińska. Potwierdzali, że w strefie wyłączonej z trałowania dennego jednak prowadzi się takie połowy, zwłaszcza na drobne ryby, na które nie ma limitow, takie jak tobiasze. Wykorzystywane są jako pasza dla zwierząt hodowlanych. Sieci trałowe zgarniają wszystko, co napotkają na drodze. Tym samym ubywa ryb, będących pożywieniem dla dorszy. Ubożejące stada dorszy, to zagrożenie dla najmniej "inwazyjnego" rybołówstwa przybrzeżnego.

Greenpeace i rybacy wystosowali już petycję do ministra Kazimierza Plocke w sprawie nowych przepisów, nad którymi ciągle zbyt opornie pracuje Unia Europejska (pisaliśmy o tym 14 maja). Rybacy mają też już za sobą warsztaty w Kołobrzegu, z udziałem kolegów z Niemiec i Danii. Wczoraj do akcji przystąpili już sami aktywiści Greenpeace. Ale jak mówiła nam Małgorzata Figura: - Wyrzuciliśmy głazy w miejsca, które sami rybacy wskazali nam jako najczęściej nawiedzane przez kłusowników. To tu najczęściej trałujące kutry niszczą sieci rybaków przybrzeżnych. Zależało nam na praktycznym zabezpieczeniu tego akwenu i właśnie to robimy. Chcemy dodać otuchy odpowiedzialnym rybakom. Wiemy, że to środowisko hermetyczne. Mam nadzieję, że pomożemy im przełamać opory przed głośnym sprzeciwianiem się łamamiu prawa i degradacji środowiska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo