Na wysokości Ustki doszło do awarii jachtu Flying Polishman. Na pokładzie jednostki znajdowało się czterech mężczyzn.
- Zgłoszenie o zdarzeniu otrzymaliśmy o godzinie 10.17 bezpośrednio z jednostki Flying Polishman, która znajdowała się ponad milę morską na północ od Ustki – mówi Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR. - W związku z tym, że 13-metrowy jacht żaglowy miał awarię napędu i brak możliwości sterowania potrzebował pomocy w bezpiecznym dotarciu do brzegu.
Na pomoc wyruszyli ratownicy z Brzegowej Stacji Ratownictwa Morskiego w Ustce.
- Ponton BSR dotarł na miejsce po półgodzinie, podał hol i zholował bezpiecznie jacht do Ustki. Tego rodzaju akcja jest płatną usługą komercyjną, ponieważ nie było zagrożenia życia – dodaje Rafał Goeck.
Żeglarze mieli pecha. Jak poinformował nas bosman portu Mirosław Gąsiorowski, Flying Polishman zimował w basenie usteckiego portu. Dzisiejszy rejs był pierwszym tegorocznym do macierzystego Świnoujścia. Jednak cuma, która zaplątała się w śrubę uniemożliwiła dalszą podróż, a bez sprawnego silnika rejs był ryzykowny.
W porcie dźwig wyciągnął jacht na nabrzeże i po oczyszczeniu śruby żeglarze zaplanowali wypłynięcie z Ustki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?