Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akt oskarżenia za masakrę w Kołobrzegu. Krzyczał "zabiję te k...y!"

Iwona Marciniak [email protected]
29 lipca, 2012 rok. Volkswagen z impetem taranuje stojące na przystanku autobusowym trzy dziewczyny. W wypadku najbardziej ucierpiała Martyna. Strażacy nie od razu zorientowali się, że leży pod samochodem. Lekarze stwierdzili u niej uszkodzenia całego ciała, ciężkie obrażenia głowy.  Zmarła dwa tygodnie później.
29 lipca, 2012 rok. Volkswagen z impetem taranuje stojące na przystanku autobusowym trzy dziewczyny. W wypadku najbardziej ucierpiała Martyna. Strażacy nie od razu zorientowali się, że leży pod samochodem. Lekarze stwierdzili u niej uszkodzenia całego ciała, ciężkie obrażenia głowy. Zmarła dwa tygodnie później. Michał Świderski
Do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko 22-letniemu Danielowi C. z Radomia. Rok temu wjechał w trzy 19-latki stojące na przystanku w Kołobrzegu. Jedną zabił, dwie okaleczył.

Dla mnie i żony tamtego dnia skończyło się życie. Ten człowiek nas też zabił. Nie wyobrażam sobie, że mógłby uniknąć kary. To byłoby niepojęte. Chcę być przed sądem oskarżycielem posiłkowym" - powiedział nam wczoraj Mirosław Lewandowski, ojciec Martyny, która zginęła w wypadku.

Daniel C. został oskarżony o zabójstwo i usiłowanie zabójstwa oraz o narażenie życia jednej i zdrowia drugiej osoby. Ma też odpowiedzieć za napaść na policjanta i jazdę samochodem pod wpływem środków odurzających. Grozi mu od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.

Ta tragedia wstrząsnęła nie tylko Kołobrzegiem. Była niedziela rano, 29 lipca. Martyna, Ania i Karolina, trzy przyjaciółki z jednej klasy kościańskiego liceum, wracały z trwającego ledwie nieco ponad dobę wypadu do Kołobrzegu. Wyjazd nad morze miał uczcić zakończenie szkoły i dostanie się na studia. W niedzielę miały wrócić do domu. Volkswagen, za którego kierownicą siedział w niedzielę rano Daniel C., jechał ul. Grzybowską. Z impetem wbił się w autobusowy przystanek Komunikacji Miejskiej. Policyjni technicy nie znaleźli na asfalcie śladów hamowania. Jak mówili świadkowie, Daniel C. wyskoczył z samochodu krzycząc: - "Zabiłyście mnie k...!". Był agresywny. Cudem uniknął samosądu. Rzucił się na policjantów.

Śmierć ofiary wypadku przy ul. Grzybowskiej w Kołobrzegu

Świadkowie słyszeli jak zszokowana wypadkiem młoda kobieta jadąca z Danielem C., mówiła, że zachowywał się dziwnie, chciała zastąpić go za kierownicą. Tuż przed uderzeniem w przystanek miał powiedzieć: "zabiję te k...y!". Po wypadku nie pozwalał pobrać krwi do badań. Okazało się, że był pod wpływem marihuany. Gdy wytrzeźwiał, twierdził, że nic nie pamięta. Nie przyznał się do winy.

W wypadku najbardziej ucierpiała Martyna. Lekarze stwierdzili u niej obrażenia całego ciała, ciężkie obrażenia głowy. Dziewczyna zmarła dwa tygodnie później. Annie, przez pierwsze tygodnie groziła amputacja nogi. Karolina miała połamane oba uda. Obie dziewczyny mają za sobą długotrwałe leczenie. Trwa ich rehabilitacja. Poruszają się o kulach. Korzystają z pomocy psychologów.

Wypadek w Kołobrzegu. Kierowca wjechał w przystanek, trzy dziewczyny ranne [aktualizacja, film i zdjęcia]

W trakcie niemal rocznego śledztwa biegli psychiatrzy dwukrotnie wypowiadali się na temat stanu zdrowia mężczyzny. W pierwszej opinii uznali, że był niepoczytalny. Miał działać w stanie chorobowym - psychozy, urojeniami, wywołanymi marihuaną. Co istotnie, zdaniem biegłych, nie był w stanie przewidzieć, że jego organizm może w ten sposób zareagować, zwłaszcza na narkotyk uchodzący za
"miękki". Nie uznali go za osobę uzależnioną, stwierdzili, że nie wymaga leczenia, a prawdopodobieństwo popełnienia podobnego przestępstwa, zakładając abstynencję od narkotyków, określili jako niewysokie. Z taką opinią, uwalniającą go od odpowiedzialności, Daniel C. teoretycznie mógłby wyjść na wolność. Tak się jednak nie stało, pomimo że druga opinia, zlecona przez prokuraturę, potwierdziła, że mężczyzna w chwili popełnienia wypadku był niepoczytalny. Jednak zdaniem prokuratury to nie oznacza, że nie może za to, co zrobił odpowiadać przed sądem.

- Stan niepoczytalności nie wyłącza odpowiedzialności karnej. Oskarżony sam wprawił się w stan odurzenia powodujący wyłączenie własnej poczytalności, który to stan mógł co najmniej przewidzieć - powiedziała nam Aneta Skupień, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Daniel C. cały czas przebywa w areszcie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!