Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkohol stoi za większością wypadków w Bałtyku

Joanna Boroń
Statystycznie największym problemem ratowników są zgubione dzieci.
Statystycznie największym problemem ratowników są zgubione dzieci. Archiwum
Leszek Pytel, szef mieleńskich ratowników o niebezpiecznym plażowaniu.

Z Pana wieloletniego doświadczenia, co nad morzem jest najniebezpieczniejsze? Alkohol?

Zdecydowanie. Powiedziałbym, że nadmiar alkoholu odpowiada nawet za 90 procent wypadków w wodzie, w tym też tych najgroźniejszych, które kończą się śmiercią. Dla wielu osób plażowanie jest jednoznaczne z piciem piwa. Przez cały dzień potrafią go wypić naprawdę sporo.

A te pozostałe 10 procent?

Cóż, tu bym wskazał na brawurę i przecenianie swoich możliwości. Wiele osób uważa, że świetnie pływa. Często zapominają, że morze to nie basen. I wiele osób wierzy, że fala zawsze ich wyrzuci na brzeg. Tymczasem w Bałtyku bywają tzw. prądy wsteczne, które potrafią wynieść pływaka daleko w morze. Z takich niebezpiecznych zachowań muszę jeszcze wspomnieć o falochronach. Wiele osób ignoruje zakaz wspinania się i chodzenia po palach. Mieliśmy takie przypadki, gdy fala zmyła takiego delikwenta do wody, a nawet zrzuciła go między słupki, co się dla niego źle skończyło. Problemem jest też skakanie z falochronów. Dno w morzu jest „płynne”, nigdy nie wiadomo, czy tam, gdzie wczoraj było głęboko, teraz nie jest płyciej. Wiele osób ignoruje też czerwoną flagę. Nie zliczę, ile razy usłyszałem, że wywieszamy czerwoną flagę, bo nam się pracować nie chce. Bzdura. Taką flagę możemy wywiesić tylko w określonych sytuacjach, potencjalnie niebezpiecznych.

Mówi Pan, że przeceniamy swoje umiejętności. Jak to jest naprawdę z tym naszym pływaniem? Radzimy sobie w wodzie czy słabo nam to wychodzi?

Cóż, moim zdaniem tylko około 30 procent osób potrafi przyzwoicie pływać.

Tacy „pływacy” to wasz największy problem?

Statystycznie największym problemem ratowników są zgubione dzieci. Bywają takie dni, kiedy kilkanaście maluchów przy naszej pomocy próbuje znaleźć swoich rodziców. Rok temu mieliśmy taki przypadek, że dziecko przeszło plażą z Mielna do Sarbinowa, czyli około 7 kilometrów. Zgubiło się na plaży, myślało, że idzie w dobrą stronę.

Jak uniknąć takich przygód?

Zdaję sobie sprawę z tego, że dziecko na plaży upilnować trudno. Czasem wystarczy minuta, by stracić je z oczu w tym gąszczu ludzi, parawanów, innych dzieci. Dlatego warto dziecko nauczyć, jak się zachować w takiej sytuacji, na przykład pokazać mu jakiś punkt orientacyjny, ot choćby nasze wieże ratownicze. Poinstruować dziecko, że jeśli się zgubi, ma na nas poczekać przy wieży. Warto też, by dziecko miało przy sobie numer telefonu do rodzica albo opiekuna. Co roku rozdajemy rodzicom specjalne opaski z miejscem na wpisanie takiego numeru.

To pomaga?

Wśród zagubionych dzieci bardzo rzadko są takie, które te nasze opaski mają założone. Mam swoją teorię, że rodzic, który dziecku taką opaskę zakłada, to rodzic opiekuńczy, który raczej dziecka z oczu nie spuszcza. Ale bywa i tak, że opaska zdaje egzamin. Pamiętam rok temu taką malutką dziewczynkę, która podeszła do ratowników, wystawiła rączkę z opaską i poprosiła byśmy zadzwonili do jej mamusi, bo się zgubiła. To świetny przykład odpowiedzialnego zachowania i ze strony rodziców, którzy dziecko nauczyli, jak ma się zachować, i ze strony dziecka, które nie wpadło w panikę. Niestety, często rodzice nie mają tyle rozsądku.

Co to znaczy?

Bywa, że takie zaginione dziecko przy wieży ratowniczej spędza kilka godzin. A to znak, że nikt go nie szuka. Często rodzice popijają piwo albo zajmują się sobą zamiast kontrolować, co robi ich dziecko. Na plażach strzeżonych na szczęście jesteśmy my, ale nie na wszystkich kąpieliskach ktoś czuwa nad tym, co się dzieje na plaży i w wodzie.

Zobacz także: Sezon letni w Mielnie rozpoczęty.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!