Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Amazonki" czekają na siedzibę i pieniądze

Inga Domurat [email protected]
Zdzisława Rudnicka (po prawej) i Ewa Zapotoczna, współpracująca z kołem położna, podczas przygotowywania wniosku potrzebnego do uzyskania pomocy z Urzędu Miasta.
Zdzisława Rudnicka (po prawej) i Ewa Zapotoczna, współpracująca z kołem położna, podczas przygotowywania wniosku potrzebnego do uzyskania pomocy z Urzędu Miasta. Piotr Czapliński
Do lekarza Zdzisława Rudnicka ze Świdwina poszła z innego powodu, ale szybko usłyszała diagnozę. Rak wykryty zbyt późno, by uratować pierś.

Amputacji nie udało się uniknąć. Wydarzenia sprzed 9 lat zmotywowały kobietę do działania na rzecz innych "amazonek".

Dziś Zdzisława Rudnicka jest szefową świdwińskiego koła "Amazonek", które niecierpliwie czeka na swoją siedzibę. - Nasze koło rodziło się w bólach. Rok trwała jego rejestracja w sądzie, bo ciągle brakowało jakiegoś dokumentu. Na pomoc w sądzie nie było co liczyć, a my prawniczkami nie jesteśmy i tak to się ciągnęło - opowiada Zdzisława Rudnicka. - Ostatecznie istniejemy od lutego 2006 roku i niedługo będziemy obchodziły rocznicę. Na razie jednak nie mamy swojego własnego lokum. Starostwo, które jest naszym opiekunem, ulokowało nas w pomieszczeniu w przychodni przy ul. Drawskiej, które na zmianę zajmujemy z kołem niewidomych.

Świdwińskie koło liczy obecnie 18 "amazonek", które spotykają się w pierwszy i trzeci poniedziałek każdego miesiąca. Spotkań będzie więcej, kiedy koło zyska swoją siedzibę.
Starostwo obiecało, że przeprowadzić się będziemy mogły już w kwietniu - oznajmia szefowa klubu. - Zajmiemy pomieszczenie po laboratorium, które ma się wyprowadzić z tych w przychodni przy ul. Drawskiej. Liczymy, że władze miasta i powiatu pomogą nam się tam urządzić. Pomoc przy robotach remontowych już zaoferowali mężowie naszych "amazonek".

Utworzone w Świdwinie koło daje kobietom po mastektomii nie tylko możliwość rozmowy w gronie osób, które przeżywają podobne rozterki, ale także przez wspólne wyjazdy na spartakiady i sympozja ułatwia im zaakceptować siebie.
- Razem jest łatwiej, dlatego nie zamykamy przed żadną kobietą naszych drzwi, liczę, że nasze koło będzie się rozrastać - dodaje Zdzisława Rudnicka. -

Teraz nasza wiedza na temat nowotworu piersi jest duża i możemy się z nią dzielić z innymi. I choćby dlatego zaczynamy się starać o pieniądze, które pozwolą nam na organizowanie szkoleń samobadania piersi dla dziewcząt z miejscowych szkół ponadgimnazjalnych. A jest to potrzebne, bo coraz młodsze kobiety chorują na nowotwór piesi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!