Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amazonki z Darłowa wcieliły się w św. Mikołajów. Przywiozły upominki i swoje wsparcie

Joanna Boroń
Joanna Boroń
Na oddziale przebywa grupa blisko 40 pacjentów. Dla wielu z nich każde odwiedziny to wielkie święto. Niektórzy z chorobą zmagają się sami, nie mają bliskich ani przyjaciół
Na oddziale przebywa grupa blisko 40 pacjentów. Dla wielu z nich każde odwiedziny to wielkie święto. Niektórzy z chorobą zmagają się sami, nie mają bliskich ani przyjaciół Radek Koleśnik
Panie z Klubu Amazonek z Darłowa mikołajki postanowiły wykorzystać jako miły pretekst do odwiedzin w koszalińskim szpitalu. Wybrały nie najmłodszych pacjentów, a tych onkologicznych, bo to oni są ich sercom najbliżsi.

Elżbieta Betlińska, prezes klubu, opowiada, że pomysł na mikołajki zrodził się spontanicznie. Ot tak, z potrzeby serca. - Same jesteśmy pacjentkami onkologicznymi. Wiemy jak ważne jest wsparcie w chorobie. Tym bardziej że leczenie bywa nieprzyjemne, targają nami skrajne uczucia: od wiary, że będzie dobrze po absolutny brak nadziei.

Panie z Darłowa nie ukrywają, że dla nich spotkania z chorymi są emocjonalnym wyzwaniem, wiele je kosztują, przywołują wspomnienia najczarniejszych chwil.

- Ta choroba jest już na zawsze wpisana w nasz życiorys, wspomnienia, o których nie bardzo chce się pamiętać, nie znikną. Ale mamy darowane drugie życie, to dlaczego nie miałybyśmy się tym życiem nie dzielić? - pyta prezes darłowskiego klubu.

Takie wizyty, jak ta mikołajkowa, są miłym akcentem w życiu oddziału, atrakcją. Na chwilę odciągają myśli pacjentów od choroby. Wielu chorych potrzebuje jednak czegoś więcej - szczerej rozmowy, nie z lekarzem czy psychologiem, ale z kimś, kto przechodził to samo.

Amazonki z Darłowa szczerze chcą pomóc, choć ta pomoc ma swoją emocjonalną cenę. Już wiedzą, że mogą liczyć na przychylność personelu koszalińskiego szpitala, więc chcą się zaangażować w pomoc podopiecznym szpitala. Rozmawiać z tymi, którzy nie mają bliskich ani znajomych oraz z tymi, którzy - choć mają przy sobie innych - to jednak nie potrafią się im zwierzyć, boją się, że nie zostaną zrozumiani.

Na swoim przykładzie widzą, jak rozmawiać z pacjentami. Mówią, że takie rozmowy pacjent - pacjent bywają często bardziej skuteczne niż te ze specjalistą.

Pani Ela mówi, że ona i jej koleżanki są najlepszym dowodem na to, że diagnoza „nowotwór” nie jest wyrokiem śmierci, że chorobę można pokonać: - Jesteśmy przykładem, że warto walczyć.

Zobacz także Mikołajki w Hali Widowiskowo Sportowej w Koszalinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo