Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Kołodyński: Krytyk, czyli człowiek-orkiestra

Rozmawiała: Anna Kowalska
Rozmowa z Andrzejem Kołodyńskim, redaktorem naczelnym miesięcznika "Kino".

- Czy krytyki można kogoś nauczyć?
- Oczywiście, że nie. Trzeba mieć do tego predyspozycje, talent, a przede wszystkim umiejętność pisania.

- Pan zna kilka pokoleń krytyków, jak pan ocenia to współczesne?
- Obecnie przeważa funkcja usługowa, zwłaszcza u młodych ludzi. Chwalą lub ganią to, co wypada. To też kwestia charakteru pisma, które ich publikuje. Nie widzę natomiast indywidualności. Kryzys krytyki jest związany z kryzysem prasy w ogóle. Coraz większą rolę odgrywa internet. Bardziej liczy się zdanie recenzenta, który wystąpił w telewizji, niż tego, który coś napisał w dobrym, ale niszowym piśmie. Myślę, że to epoka przejściowa. Stoimy wobec perspektywy zmiany funkcji krytyki.

- Co to znaczy?
- Kiedyś krytyk doradzał, był autorytetem. Teraz recenzja pozostaje jedynie komentarzem do obejrzanego filmu. Rola krytyka-przewodnika się skończyła. Relacja widz-recenzent wygląda teraz tak: oglądam film, mam jakieś wrażenia, czytam recenzję i krytyk koryguje moje refleksje. To ciekawa rozmowa, ale już zupełnie inna niż kiedyś.

- Co oprócz dobrego pióra składa się na warsztat dobrego krytyka filmowego?
- Proste rzeczy. Na pewno należy zrozumieć film, który się oglądało (śmiech). Następnie zrobić coś, co ja nazywam wejściem w przestrzeń filmu. Nie bawić się w reżysera, nie robić dzieła na nowo. Zdać sobie sprawę z kontekstu filmu, poszukać środków artystycznych i zastanowić się, czy one zostały w obrazie użyte. Rozważyć aktorstwo i scenariusz - jaką ma wymowę, cel, przesłanie. Na ile to jest ważne, czytelne i zasługuje na uwagę. To rzeczy wydawałoby się oczywiste, ale de facto trudne do osiągnięcia.

- Mówi pan o narzędziach, ale czy krytyk nie powinien też być erudytą?
- Jak najbardziej. W końcu mamy do czynienia z dziełem artystycznym. Dziś oglądając film, zawsze sięga się do przeszłości, szkoły, kierunku. Nie ma rzeczy absolutnie odkrywczych. Odkrycia w kinie się skończyły, mamy jedynie nowe rozwiązania wynikające z rozwoju techniki filmowej. Więc krytyk musi sobie zdawać sprawę z historii kina i świata, z którego film wyrasta. Przydałaby się wiedza z zakresu innych sztuk. Konieczna jest wiedza literacka, dobrze by było mieć malarską i ucho otwarte na muzykę. Trzeba orientować się we współczesności. Krytyk musi być człowiekiem-orkiestrą.

- Denerwuje pana powierzchowność recenzji?
- Zawsze się zastanawiam nad ich celem. Jeśli to ma być jedynie wskazówka czy coś obejrzeć, czy nie, to pozostaje na poziomie naiwności. Natomiast bardzo nie lubię recenzji, w których autor się wymądrza, napusza. Podstawą podejścia krytyka do pracy powinna być pokora wobec tego, co widzi na ekranie. Obojętnie, czy jest to złe, czy dobre.

- A panu się zdarza obejrzeć film okiem widza, a nie krytyka?
- Ależ oczywiście! Ja wciąż uwielbiam kino (śmiech). W tym wieku ciągle uprawiam swój zawód, ale przede wszystkim dlatego, że filmy mnie bawią i wciągają. Bywam nimi zachwycony lub rozczarowany, ale mam nadzieję, że oglądam je w sposób świeży. Zadanie krytyczne przychodzi później. Jak widzę nowy tytuł, to po prostu nie mogę się doczekać, by go zobaczyć!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!