Apel z Koszalina: Precz z Rosją i Białorusią z zawodów sportowych

Najpierw pojawiła się propozycja Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, by dopuścić wreszcie do najważniejszych wydarzeń sportowych zawodników z Rosji i Białorusi. Później do Koszalina dotarł apel radnych z zaprzyjaźnionego Iwano - Frankiwska na Ukrainie. Radni z Ukrainy proszą, by każdy, kto może, protestował i sprzeciwił się takim decyzjom. "Dopuszczenie rosyjskich i białoruskich sportowców do międzynarodowych zawodów w czasie, gdy trwa brutalna wojna, mająca na celu wyniszczenie narodu ukraińskiego, byłoby jawnym poparciem tej wojny i próbą uspokojenia agresora".

W piątek w Koszalinie został więc przygotowany specjalny apel przedstawicieli miasta i organizacji polsko - ukraińskich, popierających apel ukraińskich deputowanych.

- To, co zaproponował MKOL, to otwieranie dla terrorystycznych krajów furtki do sportu. Za Putinem, godnym następcą Stalina, wysłany został nakaz aresztowania, a tymczasem organizacje sportowe, takie jak na przykład tenisowa WTA, proponuje ukraińskim sportowcom, by rezygnowali z zawodów, jeśli nie chcą grać z Rosjanami. To zdumiewające, pokazuje jak rosyjska propaganda za łapówki próbuje przekonać świat, że Zachód jest już zmęczony sankcjami. Ale nie jest - podkreślił przewodniczący Rady Miasta w Koszalinie Jan Kuriata, a wtórowali mu radni Żaneta Kwapisz, Marek Twardowski oraz szef koszalińskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce Roman Biłas.

- Oczywiście sport powinien być apolityczny - komentuje dla nas były olimpijczyk, zasłużony koszalinianin Marian Tałaj. - Absolutnie nie popieram udziału Rosji i Białorusi w igrzyskach, ale wiem też, co przeżywają sportowcy, którzy trzymają się z dala od polityki, a nie mogą wziąć udziału w zawodach, do których przygotowują się czasem całe sportowe życie. To bardzo przykre, że politycy wykorzystują sport do swoich celów, ale cierpią przez nich sportowcy.