Po nieudanej rozprawie pojednawczej wczoraj miało dojść do pierwszego sądowego starcia obu panów. Na sali rozpraw stawił się jednak tylko Arkadiusz Klimowicz. Zabrakło oskarżającego go biznesmena.
O ich konflikcie słyszy się od wielu lat, ale tłem pierwszej sądowej batalii stały się fałszywe teczki SB krążące w ubiegłym roku po Darłowie i sugerujące, że burmistrz był tajnym współpracownikiem o kryptonimie Medyk. Walczący o swoje dobre imię Arkadiusz Klimowicz złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Wskazany w nim skłócony z nim biznesmen usłyszał już nawet zarzut i czeka na pierwszą kwietniową rozprawę.
Problem w tym, że nazwisko owego przedsiębiorcy - jako osoby stojącej za "produkcją" teczek - pojawiło się w jednej z relacji prasowych zamieszczonych też na stronie internetowej Klimowicza. - Stąd teraz ten pan oskarża mnie o pomówienie. To oczywiście nic innego jak próba odwrócenia uwagi od sprawy, w której to on jest oskarżony - mówił nam wczoraj Arkadiusz Klimowicz, a po chwili składał przed sądem długie wyjaśnienia.
Mówił o tym, że oskarżającego go biznesmena zna od około 10 lat, że kiedyś ich relacje były bardzo dobre, a pierwszy konflikt wybuchł po tym, jak miasto nie umorzyło jego firmie części podatków. Najwięcej miejsca poświęcił oczywiście teczkom SB i swoim podejrzeniom, kto stał za ich spreparowaniem.
Klimowicz przypomniał spotkanie w darłowskim ratuszu, na którym po raz pierwszy usłyszał od owego przedsiębiorcy, że ten ma na niego "haki". Później były SMS-y i skany stron rzekomych teczek wysyłane na telefon komórkowy. - Był też telefon od tego pana, w którym poinformował mnie, że jedzie z Warszawy i w aucie ma "moją" teczkę. A później w mieście ruszyła fala plotek, zaczęły krążyć ulotki i papiery stawiające mnie w niekorzystnym świetle - mówił przed sądem burmistrz, który przypomniał też, że jedna z osób przyznała mu się do całej akcji i powiedziała kto za wszystkim stoi. - Nagrałem ją dyktafonem i nagranie przekazałem prokuraturze. Szantaż teczkami miał służyć jednemu: by miasto odstąpiło od prawa pierwokupu elewatorów zbożowych, które po wygranym przetargu miały trafić w ręce oskarżającego mnie biznesmena - odpowiadał burmistrz.
Na następnej rozprawie wyznaczonej na maj na pytania sądu ma odpowiadać biznesmen. Obrońca Arkadiusza Klimowicza zgłosił też wnioski o przesłuchanie świadków, wśród których jest m.in. poseł PO Stanisław Gawłowski, który również padł ofiarą fałszywych teczek kolportowanych w Darłowie.
Nieobecny wczoraj na rozprawie biznesmen wcześniej mówił nam, że z fałszywymi teczkami nie ma nic wspólnego. - Burmistrz twierdzi, że produkowałem materiały i dokumenty przeciwko niemu. To jakaś bzdura. Ja po prostu chcę mu udowodnić, że źle prowadzi miasto i o to cała awantura - zaznaczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?