Chyba nieliczni sądzili, że na ostatni mecz grupowy Polaków dotrze tak duża grupa kibiców. Okazało się jednak, że duch w narodzie nie ginie. W Klagenfurcie zameldowało się kilkanaście tysięcy Polaków. Co prawda Chorwatów przyjechało jeszcze więcej, ale naszych było bardziej słychać.
- Prawda jest taka, prawda jest taka, że Klose nie ma siusiaka - skandowali nowo wymyślone hasło Polacy. Powstało też kilka innych zawołań, ale z grzeczności nie będziemy ich cytować. To te pod adresem PZPN i prezesa Listkiewicza.
Wielu kibiców - zarówno polskich jak i chorwackich - szuka na ostatnią chwilę biletów na mecz. U koników ceny wahają się od 200 do 300 euro za sztukę. Co ciekawe w jednym z barów prowadzonych przez obywateli Ghany, otrzymaliśmy propozycję kupna nawet... 10 biletów. Mało tego, były to oficjalne bilety z PZPN.
- Ja typuję 2:1 dla nas - usłyszeliśmy od spotkanego w centrum Klagenfurtu Roberta Bledziewskiego z Koszalina. - Musiałem tu być, przecież gra polska reprezentacja, więc jak może być inaczej. Uważam, że we wcześniejszym spotkaniu z Austrią nie zasłużyliśmy na taki wynik, chociaż karnego i bramki ze spalonego dla nas też nie powinno być.
W przerwie spotkania zaczepili nas turyści z RPA. - Trzymamy kciuki za Polskę - mówili. - Mamy nadzieję, że wszystko wam się powiedzie. Aha i do zobaczenia u nas na mistrzostwach świata w 2010 roku.
Spotkani przez nas w strefach dla kibiców austriaccy kibice byli w szoku, że do Klagenfurtu przyjechało tak wielu naszych kibiców. - To niesamowite - powiedział nam jeden z nich. - Bardzo mi się podoba, że tylu fanów jeździ za swoją drużyną. My kibicujemy raczej na miejscu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?