Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auda: Wynik nie obrazuje przebiegu meczu

Patryk Pietrzala
Patrik Auda, skrzydłowy AZS.
Patrik Auda, skrzydłowy AZS. archiwum
Moim zdaniem wynik nie obrazuje tego, co działo się przez cały mecz. Wydaje mi się, że powinniśmy byli stoczyć zaciętą końcówkę. Niestety Stelmet zaczął trafiać z dosłownie każdej pozycji – mówi Patrik Auda, skrzydłowy AZS.

Patryk Pietrzala: Przegraliście trzeci mecz z rzędu. Czy można mówić o kryzysie?

Patrik Auda: Nie wydaje mi się, żebyśmy byli pogrążeni w kryzysie. Faktycznie, przegraliśmy ostatnio trzy spotkania z rzędu, ale przeciwnicy byli naprawdę mocni, jak chociażby Energa Czarni. Mało która drużyna potrafi wygrać w Słupsku, to bardzo trudny teren. W następnym meczu zmierzyliśmy się ze Stelmetem, czyli aktualnym mistrzem Polski. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, bo zapisać na swoim koncie zwycięstwo. Kolejne spotkanie zagramy dopiero pod koniec stycznia, więc będziemy mieli dużo czasu, by zregenerować się, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Chcemy też poprawić błędy i przygotować się do następnych meczów. Ta przerwa może nam tylko pomóc.

Po raz kolejny mieliście problemy z obroną rzutów dystansowych.

- Stelmet gra dużo akcji pick n' roll, gdzie obrona musi rotować i sobie pomagać. Koszykarze z Zielonej Góry dobrze dzielili się piłką i w ten sposób znajdowali się na czystych pozycjach. To świetna drużyna, która zawsze wykorzystuje błędy rywali. Musimy poprawić ten element.

Ostatnio spada na Was mnóstwo krytyki. Czy czujecie, że gracie pod większą presją niż zwykle?
- Zawsze jest na nas jakiś rodzaj presji. Oczywiście znacznie lepiej jest, gdy grasz pod presją kolejnych zwycięstw, bo idzie ci naprawdę wyśmienicie. Los bywa czasami nieubłagany, a nam w tym momencie nie idzie zbyt dobrze. Wiemy jednak, że wciąż musimy ciężko pracować, by odwrócić serię przegranych w same zwycięstwa.

Trener David Dedek powiedział na konferencji prasowej, że do pokonania Stelmetu nie wystarczy bezbłędna gra AZS, ale też słabsza postawa podopiecznych Saso Filipovskiego. Zgadza się Pan z tą tezą?
- Stelmet to bardzo dobra i doświadczona drużyna. Każdy ze składu zielonogórzan może wejść na boisko i zrobić sporą różnicę. Właśnie dlatego rywale mają z nimi tyle problemów. Znacznie łatwiej byłoby się skupić na jednym strzelcu bądź dwóch gwiazdach. To było takie spotkanie, w którym musisz dać z siebie więcej niż 100 procent.

Wydaje się, że Stelmet grał na pół gwizdka przez pierwsze trzy kwarty. Dopiero pod koniec spotkania aktualni mistrzowie Polski wrzucili piąty bieg i nie daliście rady ich dogonić.
- Myślę, że to również nasza zasługa, bo graliśmy naprawdę dobrze przez trzy kwarty. Mecz był cały czas na styku. Dopiero pod koniec spotkania coś się zepsuło. Straciliśmy rytm i nie mogliśmy wrócić do dyspozycji z pierwszej połowy. Muszę jednak przyznać, że faktycznie Stelmet trzymał najlepsze na sam koniec.

Przegraliście różnicą szesnastu punktów (62:78). Czy wynik pokazuje rzeczywisty przebieg spotkania?
- Moim zdaniem wynik nie obrazuje tego, co działo się przez cały mecz. Wydaje mi się, że powinniśmy byli stoczyć zaciętą końcówkę. Niestety Stelmet zaczął trafiać z dosłownie każdej pozycji. W koszykówce trzeba grać przez całe 40 minut. Jeśli nie dajesz z siebie wszystkiego, to twój rywal będzie bezwzględny i na pewno to wykorzysta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!