MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Audi i VW wciąż na topie. Złodzieje chętnie kradną drogie samochody

Marzena Sutryk [email protected]
Audi i VW wciąż na topie. Złodzieje kradną drogie samochody
Audi i VW wciąż na topie. Złodzieje kradną drogie samochody
Kilkanaście lat temu w policyjnych statystykach odnotowano taki rok, gdy w Koszalinie i okolicy zginęło 700 samochodów - średnio dwa dziennie. Teraz ginie ich dziesięć razy mniej.

W poniedziałek w Komendzie Miejskiej Policji w Koszalinie będzie roczna odprawa, podczas której zostaną podsumowane wyniki za 2012 rok. Będzie też mowa m. in. o przestępczości samochodowej.

Po 2010 roku liczba kradzieży samochodów na naszym terenie znowu zaczęła stopniowo rosnąć. Ale to i tak jest ciągle o wiele mniej niż przed 2007 rokiem (patrz wykres). - Znaczny spadek kradzieży aut to efekt pracy specjalnego zespołu do walki z przestępczością samochodową, który został powołany w naszej komendzie w 2005 roku - mówi Konrad Jabłoński, naczelnik Wydziału Kryminalnego w KMP Koszalin.

W 2012 nasilił się z kolei problem z seatami alhambra i vw sharanami - części tych samochodów w serwisach są drogie, złodzieje otrzymywali więc kolejne zamówienia. W tej sprawie koszalińscy policjanci z Wydziału Kryminalnego mogą pochwalić się nie jednym sukcesem - m. in. udało się zatrzymać grupę działającą na terenie Koszalina, ale też Połczyna, Świdwina, której udało się udowodnić 16 kradzieży.

A skąd wzięła się w ogóle tak duża zmiana w statystykach po 2007 roku? - Dzięki pracy policjantów za kratki trafiały kolejne szajki - słyszymy. Jednocześnie, gdy otwarto granice w Unii Europejskiej i zniknęły kontrole celne, to złodzieje obrali kierunek na Zachód. Tam wyjeżdżali po auta, które potem masowo przyjeżdżały do kraju. Tu były przebijane numery i samochody sprzedawano chętnym klientom. Policjanci rozgraniczają trzy kategorie przestępczości samochodowej.

To kradzieże nowych drogich samochodów - na naszym terenie od lat trwa moda na audi i volkswageny, czasem BMW. - To też efekt tego, że złodzieje wyspecjalizowali się już w kradzieżach tych aut - mówią funkcjonariusze. - Każde województwo ma swoje samochody, które są na topie. Np. w województwie pomorskim często giną hondy. Na Śląsku - fiaty, m. in. pandy. W naszym regionie ginie też dużo samochodów terenowych, ale nie typu jeep, chodzi o auta luksusowe, jak Audi Q7, czy BMW X5, ich wartość sięga od 100 do 300 tys. złotych.

Druga kategoria to kradzieże starych samochodów, które są potem przeznaczane na części do zdezelowanych wozów albo do sprzedaży na złom. Złodzieje wykorzystują często sytuacje, gdy właściciele aut zostawiają je na dłuższy okres, nawet na wiele miesięcy na parkingu (bo np. wyjeżdżają do pracy poza granicami Polski). Taki porzucony wóz bez opieki staje się wtedy nie lada gratką dla złomiarzy. - Ci go odholowują, potem tną na kawałki. Niektóre elementy sprzedają na części, reszta trafia na złomowisko - mówią policjanci. A na złomowisku praktycznie wszystko przyjmą. Trafiają tam przeróżne marki.
- Czasami zdarza się też, że ktoś trafia do właściciela i odkupuje od niego stary wóz za parę złotych, żeby go pociąć na złom. A właściciel, żeby potem wyrejestrować taki wóz i uniknąć kosztów utylizacji, zgłasza kradzież.

Trzecia kategoria to tzw. zgłoszeniówki, na wyłudzenie odszkodowania. Chodzi tu o zgłoszenie fikcyjnej kradzieży w miarę nowego auta, by na tej podstawie uzyskać odszkodowanie z ubezpieczalni. Działanie na wyłudzenie to aż 60% przypadków dotyczących kradzieży aut. W regionie ginie też sprzęt budowlany oraz rolniczy, ale to - jak mówią sami policjanci - bardzo rzadkie przypadki. - Prędzej z tego sprzętu ginie paliwo, które wciąż jest chodliwym towarem na rynku - dodają funkcjonariusze.

Przed złodziejami nie ma właściwie żadnych zabezpieczeń. Te są w stanie szybko rozpracować. Poza tym internet jest kopalnią, gdzie można w wirtualnych sklepach znaleźć dosłownie wszystko. Np. za dwa tys. złotych można kupić urządzenie, które pozwoli odpalić niemal każde auto. To są legalne urządzenia do odblokowania immobilisera, które jest sprzedawane oficjalnie. Dziś złodzieje raczej nie decydują się na takie metody, jak kradzież na lawetę. - Choć jeszcze kilka lat temu w Kołobrzegu mieli plagę - tam złodzieje podjeżdżali z lawetą i w biały dzień potrafili załadować samochód, na oczach ludzi, i odjeżdżali - mówią policjanci.

A czy kierowcy sami sięgają jeszcze po jakieś dodatkowe zabezpieczenia przed złodziejami? - Dzisiaj już nie, na to był boom w latach 2004 - 2006 - słyszymy od policjantów. - Teraz ludzie już nie korzystają z takich metod, samochody są zabezpieczane fabrycznie, ludzie wykupują dodatkowe ubezpieczenie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!