Burmistrz Świdwina Piotr Feliński po jesiennym wyborczym zwycięstwie zlecił fachowej firmie dokonanie audytu budżetu miasta w ostatnich latach rządów poprzednika Jana Owsiaka. Radni poznali go na niedawnej sesji nadzwyczajnie. Dokument jest obszerny, analiza dogłębna, a wnioski niewesołe.
Na pierwszy rzut oka dla laika tegoroczny budżet Świdwina (wydatki 66,650 mln zł, 12,3 mln zł zadłużenia) za sprawą niewielkiej nadwyżki wygląda nieźle. Ale to pozory, bo uzyskano to przy mocnych cięciach inwestycji, a budżet ugina się pod spłatą długów. Tąpniecie miejskich finansów nastąpiło dość nagle i w jednym roku 2018. Audytorzy nie mają wątpliwości, że to wynik wzrostu wydatków bieżących, głównie na oświatę.
O ile jeszcze kilka lat temu edukacja kosztowała budżet nieco ponad 15 mln zł rocznie, o tyle z zeszłym roku ta kwota zbliżyła się do 19 mln zł. A wszystko to przy w miarę stałej wysokości subwencji oświatowej wynoszącej ponad 10 mln zł. – Niemal drugie tyle dopłacamy do szkół z własnego budżetu – mówi burmistrz Piotr Feliński. Audytorzy zwracają, że tylko w roku 2018 w oświacie przybyło 20 etatów.
Dla szans rozwojowych miasta kluczowa jest różnica między wydatkami a dochodami bieżącymi. Te pieniądze można bowiem przeznaczyć na inwestycje, czy zwielokrotniać je uzyskując dotacje, na które jednak trzeba mieć tzw. wkład własny. Przyjęło się, iż w miastach ten margines powinien wynosić kilkanaście procent, aby móc się rozwijać. I zbliżone kwoty rzędu 5-6 milionów złotych miał Świdwin do dyspozycji przez dyspozycji przez ostatnie lata. Po załamaniu w roku 2018 ta kwota skurczyła się do nieco ponad 2 mln zł.
I co gorzej tak ma być przez kilka następnych lat, bo przypada na nie wykup obligacji komunalnych wypuszczonych kiedyś przez świdwiński ratusz, aby pozyskać pieniądze na inwestycje. To 2-2,3 mln zł w najbliższych latach, potem spłata zadłużenia ma pochłaniać około półtora miliona. – To bardzo utrudni realizację inwestycji – nie mają wątpliwości autorzy audytu.
Światełko w tunelu? Z audytu wynika, że zadłużenie Świdwina w stosunku do dochodów nie jest duże, ale jego spłata źle rozłożona w najbliższych latach i wykup obligacji (same w sobie nie są złe, bo są nisko oprocentowane) będzie dużym obciążeniem dla budżetu.
Możliwości jest kilka, ale generalnie sprowadzają się one do szukania oszczędności lub zaciągania kredytów. Można spróbować odłożyć spłatę obligacji, ale rozłożyć je na raty będzie ciężko, bo ich transze są niepodzielne. Zamiana na kredyt bankowy wiąże się ponadto z wysokimi opłatami i wyższym oprocentowaniem. Audytorzy proponują więc ograniczenie wydatków bieżących lub chociaż trzymanie ich w ryzach.
- O sposobach wyjścia z tej sytuacji będziemy jeszcze m.in. w gronie radnych dyskutować – Piotr Feliński powtarza, że nie chciałby nadmiernie zadłużać Świdwina. W grę wchodzą więc oszczędności. Burmistrz nie ukrywa, że chciałby ich poszukać w wydatkach na oświatę. Podkreśla, że krytykował poprzednika za podejście do reformy oświaty, po której w 15-tysięczyny Świdwinie pozostały cztery szkoły podstawowe. Dla porównania: 38-tysięczny Szczecinek ma pięć podstawówek.
Piotr Feliński nie chce powiedzieć wprost, że w grę wchodzić może likwidacja jednej ze szkół. Nie ukrywa zresztą, że na to w tym roku jest już za późno (decyzje musiałby zapaść do końca lutego), ale z drugiej strony jest czas na spokojne rozmowy o ekonomii i demografii z rodzicami i nauczycielami. – Wiem, że sprawa może budzić kontrowersje i konflikty społeczne, ale staniemy przed trudnymi wyborami – mówi burmistrz. – Na dziś żadnego scenariusza wykluczyć nie można.
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?