Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o stropodach w Szczecinku

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Pusta przestrzeń nad pracownią rezonansu i tomografu. Ze względów bezpieczeństwa lepiej, aby nikt tu nie wjeżdżał samochodem
Pusta przestrzeń nad pracownią rezonansu i tomografu. Ze względów bezpieczeństwa lepiej, aby nikt tu nie wjeżdżał samochodem Rajmund Wełnic
Centrum diagnostyczne w Szczecinku jest zaniepokojone pracami w pobliżu stropodachu nad rezonansem magnetycznym i tomografem.

Firma Sobol Health Center od dwóch lat prowadzi w podcieniach szczecineckiego szpitala centrum diagnostyki obrazowej. Pracownia wyposażona w rezonans i tomograf działa już ponad dwa lata. Jej strop to zarazem dach i kawałek podwórka przy łączniku szpitalnym i pomieszczeniach ratowników medycznych.

Zakaz wstępu na dach nad rezonansem

Z tego też powodu raczej niewskazane jest, aby ktokolwiek tam wjeżdżał i parkował samochód. Do niedawna wstępu na stropodach strzegły dwie donice. I - dopiero od niedawna - raczej mało rzucający się w oczy znak zakazu ruchu umocowany na barierce. Kilka tygodni temu szpital zlecił obok wkopanie znaku w ziemię i umieszczenie tabliczki „teren prywatny”.

To z kolei zaniepokoiło właściciela centrum diagnostycznego. - Składam protest i nie wyrażam zgody, aby firmy zewnętrzne naruszały strukturę stropodachu - pisze w liście do redakcji Jarosław Pianowski, prokurent spółki zarządca nieruchomości i przypomina, że pracownia z wyposażeniem kosztowała 6 milionów zł, a w razie jakichś problemów, wykonawca adaptacji może uchylić się od odpowiedzialności, gdyby np. po uszkodzeniu stropu doszło do zalania pracowni. - Wzywam do koordynowania prac z należytą starannością, które nie spowodują w przyszłości roszczeń.

Starosta zadziałał

Starosta szczecinecki Krzysztof Lis odpisał, iż główną przyczyną naruszenia struktury stropodachu nad pracownią jest całkowity brak oznaczenia ograniczenia korzystania z wskazanego miejsca. - Dwie betonowe donice nie stanowią żadnej informacji o ograniczeniu korzystania - pisze zauważając też, iż w kompleksie szpitalnym brakuje miejsca na przejazd i parkowanie licznych samochodów.

Zdaniem starosty jedynym rozwiązaniem jest wyraźnie oznakowanie poziomą linią (po uprzednim wznowieniu granic) i postawienie znaku. Krzysztof Lis obiecał też, iż powiadomi wykonawców, aby stosowali się to zakazów i nie zaruszali struktury stropodachu.

Sprawa miała ciąg dalszy. Powiat uznał, że ustawienie znaku i donic jest niewystarczające i - aby uniknąć uszkodzenia stropodachu - zadba o znaki graniczne i czytelnie oznakuje granicę.

I tak się stało.

- Teraz jest biała linia i znak, parę centymetrów od naszego, na marginesie dodam, że niemal na środku ciągu pieszego - dziwi się Jarosław Pianowski. - Jeżeli nasze zabezpieczenia są niewystarczające to nie wiem, czy te nowe powstrzymają kogoś przed wjazdem. A nam chodzi tylko o to, aby nikt, tak jak ekipa geodetów, nie wjeżdżał na stropodach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!