Awantura przed kościołem w Szczecinie o pedofilię i dziecięce buciki [ZDJĘCIA, WIDEO]

- Szczecin po raz drugi dołączy do międzynarodowej akcji "Baby Shoes Remember", która upamiętnia ofiary pedofilów w sutannach i jest sprzeciwem systemowemu chronieniu przestępców seksualnych przez Kościół katolicki. Akcja polega na wieszaniu na kościelnych płotach dziecięcych bucików przewiązanych czarną wstążką. Buciki można zawiesić przy każdym kościele z informacją napisaną na kartce - #StopPedofilii #BabyShoesRemember - mówiła Bogna Czałczyńska, współorganizatorka protestu.

W południe przed kościołem pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa zgromadziło się kilkadziesiąt osób. Mieli ze sobą transparenty krytykujące ukrywanie pedofilii w kościele. Przynieśli ze sobą dziecięce buciki.

Na przeciw nich stanęła podobna liczebnie grupa, która nie dopuściła do zawieszenia bucików.

- Przekażcie te buty dla potrzebujących matek - proponowali.

Ks. Tomasz Kancelarczyk, ze stowarzyszenia Małych Stópek przyniósł kosz, do którego można było wkładać dziecięce buciki.

Akcja trwała ok. godzinę. Dochodziło do wielu mało kulturalnych i mało merytorycznych potyczek słownych między obiema stronami.

Na pewno merytoryczna nie była wymiana zdań między radnymi Szczecina: Przemysławem Słowikiem (KO) i Dariuszem Mateckim (PiS). Panowie stanęli przed kościołem na przeciw siebie i po kilku minutach rozeszli się nie dochodząc do porozumienia. Padały argumenty typu: a radny waszego ugrupowania w innym mieście to też był zamieszany w pedofilię.

W pewnym momencie grupa osób, która chciała zawiesić buciki przeszła na ulice Bogurodzicy pod kościół pw. Jana Chrzciciela. Rok temu, podczas pierwszej edycji "Baby Shoes Remember", to właśnie na ogrodzeniu tej parafii powieszono kilkadziesiąt par bucików dziecięcych. Tym razem przeciwnicy akcji nie dopuścili do tego zastawiając płot przy kościele.

Doszło nawet do drobnego incydentu. Jedna z pań, która chciała zawiesić buciki ruszyła w kierunku ogrodzenia, ale została powstrzymana przez jednego z kontrmanifestantów. Inny uczestnik wyrwał mikrofon dziennikarce telewizyjnej.

Wszystkiemu przyglądała się policja. Nie musiała interweniować.