Występujące w ekstraklasie szczypiorniaka piłkarki AZS Politechniki Koszalińskiej w ostatnim meczu pokonały najsłabszy zespół zmagań, siódemkę AZS AWF Warszawa 33:24. Przez dwie trzecie meczu warszawianki dość niespodziewanie dotrzymywały kroku naszym dziewczynom.
- Przy tak zróżnicowanym poziomie umiejętności trudno jest o mobilizację. Niby wszystkie dziewczyny wiedziały, że należy spiąć się maksymalnie i szybko uzyskać dużą przewagę, a w praktyce wyszło inaczej - mówi Waldemar Szafulski, trener AZS. Jego słowa potwierdza meczowa statystyka. Tylko w pierwszej połowie akademiczki przestrzeliły aż siedem "setek".
Ostatecznie jednak koszalinianki wygrały i w ligowej tabeli nadal mają szansę na zajęcie w rundzie zasadniczej czwartego miejsca. Wówczas w pierwszej fazie play-off walczyłyby z drużyną, która ostatecznie uplasuje się na piątej pozycji, czyli najpewniej ekipą Łączpolu Gdynia. Ten korespondencyjny pojedynek AZS z Łączpolem, który aktualnie ma przewagę jednego punktu, trwać będzie najprawdopodobniej do ostatniej kolejki podstawowego sezonu.
Wówczas to Łączpol zagra z mistrzyniami Polski, drużyną SPR Asseco Lublin, a AZS Politechnika z nie najmocniejszą w tym sezonie Słupią Słupsk. Być może jednak losy tej rywalizacji rozstrzygną się w najbliższą sobotę. Koszalinianki czeka niezwykle ciężki tydzień. W środę o godzinie 17 w ćwierćfinale Pucharu Polski walczyć będą w Bieleszowicach ze Zgodą Ruda Śląska, w sobotę zmierzą się w ekstraklasowym pojedynku w Elblągu ze Startem.
- Nie ma co ukrywać, ten sobotni mecz będzie dla nas kluczowym w walce o czwartą lokatę na koniec rundy zasadniczej. Chciałoby się mieć przynajmniej w pierwszej rundzie play-off przewagę własnego parkietu - mówi Waldemar Szafulski.
Koszalinianki czeka jednak bardzo trudna droga do medalu. W przypadku wyeliminowania w pierwszej rundzie play-off Łączpolu, w drugiej trafią na zwycięzcę rywalizacji 1-8, czyli najpewniej SPR Lublin. Broniące mistrzowskiego tytułu lublinianki w tym sezonie jeszcze nie doznały porażki. Dlatego teoretycznie rzecz biorąc lepiej dla naszych dziewczyn byłoby uplasowanie się na szóstej pozycji w rundzie podstawowej i walce w play-offach najpierw z trzecim zespołem, a następnie z lepszą drużyną z miejsc 2-7. W ten sposób nasze dziewczyny na faworyta mistrzostw trafiłyby dopiero w finale.
- Żaden taki scenariusz nas nie interesuje. Nie będziemy kombinować, bo można łatwo przekombinować. Zachowamy się po sportowemu i w każdym meczu będziemy chcieli wygrać. A co wyjdzie to wyjdzie - wyjaśnia trener Szafulski.
Nasz zespół ma także kłopoty zdrowotne. Najpierw trapiły go kontuzje, a teraz infekcja wirusowa.
- Gdyby tak wszystkie dziewczyny na raz zachorowały, to byłoby nam znacznie łatwiej. Jednak one chorują tak parami. Ostatnio na chorobowym wylądowały Iwona Łącz i Dorota Czekaj. A właśnie zwyżkę formy zaczęły prezentować Ewa Jarzyna oraz Iwona Szafulska. Bardzo liczę na ten moment, w którym te wszystkie przeciwności losu wreszcie nas opuszczą - dodaje Szafulski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?