Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS - Prokom: Bilsko niespodzianki (fotogaleria + posłuchaj mp3)

Wojciech Kukliński
fot. Bartek Ignasiak
AZS zagrał jak nigdy w tym sezonie, a mimo tego przegrał jak zawsze z Prokomem.
Magda Dlugolecka

Cheerleaders AZS'u Koszalin w 2007 roku. Zobaczcie archiwalne zdjęcia

AZS - Prokom: Bilsko niespodzianki (fotogaleria + posłuchaj mp3)
fot. Bartek Ignasiak

(fot. fot. Bartek Ignasiak)

Tym razem po dogrywce 91:96.

- Choć zagraliśmy dziesięć razy lepiej jak w zwycięskim dla nas meczu z Polpharmą to i tak nie starczyło to by pokonać najlepszy zespół ligi - powiedział po meczu Jeff Nordgaard, najlepszy zawodnik pojedynku AZS z Prokomem.

Koszalinianie jeszcze nigdy nie byli tak bliscy pokonania mistrzów Polski. Nawet prezentując najlepszą w tym sezonie formę nie byli w stanie pokonać Prokomu. Tym razem zabrakło nieco… chłodnej głowy. Gdy na 8,5 sekundy przed końcem spotkania AZS pewnie wygrywał 81:78 nikt nie sądził, że w hali "Gwardii" dojdzie do dogrywki. Mimo gorącego dopingu "na stojąco" wypełnionej do ostatniego miejsca widowni litewski rzucający Prokomu Donatas Slanina trafił zza linii 6,25 m i akademicy wygrywali już tylko dwoma punktami. Chwilę później faulowany był Denis Korszuk. Białorusin zdołał rzucić tylko jednego osobistego i na nieco ponad trzy sekundy AZS nadal wygrywał - 83:81. W odpowiedzi sfaulowali koszalinianie a z linii 3,6 m nie pomylił się ani razy Dajuan Wagner i zamiast fetowania zwycięstwa kibice byli świadkami dogrywki. A w dodatkowym czasie gry szybko za pięć fauli plac gry musiał opuścić najlepszy w ekipie akademików Nordgaard i AZS nie był w stanie skutecznie przeciwstawić się mistrzom.

- W Koszalinie nigdy nie grało nam się łatwo i tak też było dzisiaj - powiedział Eugeniusz Kijewski, trener Prokomu. Zawaliliśmy szczególnie w drugiej Polowie walkę pod własną tablicę. AZS zabrał nam aż jedenaście piłek. Na dodatek rewelacyjnie zagrał Nordgaard, któremu gratuluje znakomitego występu - dodał Kijewski.

AZS przystąpił do tego pojedynku z wielką determinacją. Choć przed meczem mało kto wierzył w jego sukces, to z każda minutą bardzo wyrównanej walki był coraz bliższy sprawienia niespodzianki. Dobrze prezentowali się Sani Ibrahim i Christans Burn, a w szczególności dwaj byli gracze Prokomu Mariusz Bacik i Jeff Nordgaard. Na swoim tegorocznym poziomie zagrali D.J. Thompson i Denis Korszuk. Mistrzowie, szczególnie po długiej przerwie sprawiali wrażenie nieco zmęczonych. Zaczęli przegrywać pojedynki podkoszowe, a na dodatek nie mogli znaleźć obrony na rzuty z dystansu Nordgaarda i Thompsona. W ekipie z Sopotu dobre zawody rozgrywał wychowanek Turowa Zgorzelec, Krzysztof Roszyk. To głównie dzięki niemu i Tomasowi van der Spiegelowi Prokom zdołał utrzymać pięcio, sześciopunktowa stratę, a w decydującym fragmencie gry doprowadzic najpierw do dogrywki, a później także i zwycięstwa. Koszalinianie pojedynek kończyli bez Bacika, Thompsona i Nordgaarda, którzy z powodu fauli musieli opuścić boisko.

W dogrywce (Nordgaard "spadł" zaraz na początku dodatkowego czasu gry) szczególnie brakowało w AZS jej najskuteczniejszych zawodników - Nordgaarda i Thompsona. Prokom wygrał w Koszalinie nie dlatego, ze był lepszą drużyną, a dlatego, że zawodnicy AZS nie wytrzymali presji wyniku do końca spotkania.
- Był to dobry nasz mecz. Podjęliśmy walkę. George Reese przy naszej sześciopunktowej przewadze zupełnie niepotrzebnie sfaulował Spiegela. Później przyspał stoliczek i nie trafione osobiste…. Graliśmy z przeciwnikiem dużej klasy dobre zawody i chciałoby się takie mecze wygrywać - powiedział z kolei Dariusz Szczubiał.

Dla kibiców w Koszalinie mamy jednak dobra wiadomość. Jeżeli AZS utrzyma taką dyspozycję wygra jeszcze nie jedno spotkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!