Koszalinianie rozpoczęli ten mecz nieco sparaliżowani z czego szybko skorzystali goście z Włocławka, błyskawicznie wypracowując kilkupunktową przewagę. Nie dość, że Akademicy byli nieskuteczni w ataku, to nie radzili sobie także w obronie, raz po raz faulując zawodników gości. W efekcie ci niemal połowę punktów zdobyli z linii rzutów wolnych, kończąc pierwsze 10 minut prowadzeniem 17:12.
Drugą odsłonę gracze AZS znów rozpoczęli nieskoncentrowani i włocławianie odskoczyli na kilka kolejnych oczek. W końcu jednak Akademicy się otrząsnęli i zaczęli grać tak, jak należy w meczu o wszystko. Duża zasługa w tym Rafała Bigusa, który po niemrawym początku zaczął królować pod obiema tablicami. Nie radzili sobie z nim ani Adam Łapeta, ani Seid Hajrić. W efekcie koszaliński środkowy, wspierany przez Pawła Leończyka, zdobył 8 punktów.
Koszalinianie zaczęli też agresywniej grać w obronie, wymuszając błędy i niecelne rzuty rywali. Gdyby nie niefrasobliwość po drugiej stronie parkietu (straty, faule w ataku) mieli szansę nawet objąć prowadzenie. Ostatecznie wygrali drugie 10 minut jednym oczkiem i na przerwę zeszli, przegrywając 32:36.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?