Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS przegrywa z Treflem 83:87 [relacja, zdjęcia, wideo]

rav
Kontrolowana przez trzy kwarty przewaga wyraźnie uśpiła sopocian, co w czwartej kwarcie pozwoliło Akademikom na walkę o zwycięstwo do końca.
Kontrolowana przez trzy kwarty przewaga wyraźnie uśpiła sopocian, co w czwartej kwarcie pozwoliło Akademikom na walkę o zwycięstwo do końca. Magda Berezka
Kontrolowana przez trzy kwarty przewaga wyraźnie uśpiła sopocian, co w czwartej kwarcie pozwoliło Akademikom nawiązać walkę o zwycięstwo.
Trefl Sopot - AZS Koszalin

Trefl Sopot - AZS Koszalin

Po minucie gry koszalinianie wyszli na prowadzenie 4:2, ale było to ich jedyne prowadzenie do przerwy. Sopocianie szybko przejęli kontrolę nad spotkaniem, a głównymi architektami ich gry byli Lance Jeter i Paweł Leończyk, czyli niedoszły gracz AZS (przed poprzednim sezonem był w Koszalinie na testach) oraz były zawodnik Akademików. Ten pierwszy często odnajdował pod koszem niepilnowanego partnera, a jeśli nie miał możliwości podania, oddawał skuteczne rzuty.

Video streaming by Ustream

W zespole Akademików pełen ciężar gry brał na siebie Sek Henry, który rozgrywał, zbierał i punktował. Kroku dotrzymywał mu Raymond Sykes, ale było to głównie zasługą słabszej postawy w pierwszych dziesięciu minutach Yemiego Gadri Nicholsona.

Kiedy w drugiej odsłonie były środkowy Czarnych Słupsk "przebudził się", Sykes nie miał już tak dużej swobody pod koszem. Wcześniej jednak gospodarze wypracowali sobie dużą przewagę, kończąc pierwszą kwartę prowadzeniem 29:19.

W drugiej spokojnie kontrolowali wynik i jeśli Akademikom tylko udało się zejść poniżej dziesięciu oczek straty, natychmiast przyspieszali wracając na kikunastopunktowe prowadzenie. Koncert gry kontynuowali Jeter z Leończykiem, ale na pochwałę zasługuje praktycznie każdy zawodnik, który pojawiał się na parkiecie w zespole Trefla. Dość powiedzieć, że sami rezerwowi tej drużyny zdobyli blisko 20 punktów tylko w pierwszej połowie.
Koszalinianie z kolei nie mieli przede wszystkim pomysłu na sforsowanie twardej obrony sopocian. Przygasł nieco Sek Henry, LaceDarius Dunn podejmował złe decyzje rzutowe (1/7 z gry), co chwilę łamiąc zagrywki i odpalając rzuty po kilku sekundach akcji. Na pochwałę zasługiwał praktycznie tylko Oded Brandwein, który często musiał kończyć akcje indywidualnymi wejściami, gdyż jego partnerzy nie potrafili uwolnić się spod opieki rywali.

Z kronikarskiego obowiązku należy odnotować ponowny debiut w barwach Akademików Rafała Bigusa, którego obecność na parkiecie była praktycznie niezauważalna. Koszalinianie wciąż przegrywali walkę na tablicach. Nie potrafili nawet wykorzystać obecności na parkiecie Milana Majstorovicia, którego akcje po obu stronach parkietu wywoływały często ironiczny uśmiech na twarzach kibiców. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 38:48.

Po przerwie oba zespołu grały "swoje" - Trefl spokojnie utrzymywał przewagę, a koszalinianie specjalnie mu w tym nie przeszkadzali. Korzystając ze słabości sopocian pod bronionym przez nich koszem (bezproduktywni Nicholson i Majstorović) raz po raz łatwe punkty zdobywał tylko Raymond Sykes 20 pkt., 8 zb). Jednak to co Amerykanin dawał w ataku, to oddawał w obronie, gdzie był niemiłosiernie ogrywany przede wszystkim przez Marcina Stefańskiego. Za manekin w defensywie służył także rywalom Zbigniew Białek, na którym sopocianie zdobyli dużo łatwych punktów. W efekcie na ostatnią kwartę oba zespoły wyszły przy 11-punktowej przewadze gospodarzy.

Prowadzenie i niemrawa postawa Akademików w poprzednich odsłonach wyraźnie zdekoncentrowały Trefla, któremu wydawało się, że wygraną ma w kieszeni. Tymczasem koszalinianie zaczęli przede wszystkim agresywniej grać w obronie i dynamiczniej w ataku, co chwilę dochodząc rywali nawet na cztery punkty. Ataki przyjezdnych napędzali głównie Henry (15 pkt., 6 zb., 3 as.) z Brandweinem (15 pkt., 6 as.). Przebudził się w końcu LaceDarius Dunn, który w przełomowym momencie wywalczył przewinienie niesportowe, a pod koniec (15 pkt.) brał odpowiedzialność na swoje barki, skutecznie kończąc szybkie ataki.

Niestety w decydujących chwilach znów zabrakło koncentracji w obronie, a z roli lidera w zespole gospodarzy doskonale wywiązał się Waczyński, zdobywając 5 punktów z rzędu (11 pkt. w meczu) i w samej końcówce Akademicy musieli faulować. Mimo, że Leończyk trafił tylko raz z rzutów wolnych, a Vasiliauskas spudłował oba, AZS nie starczyło już czasu by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i ostatecznie przegrali 83:87.
To już trzecia porażka Akademików z rzędu; w tym sezonie nie poczuli jeszcze smaku zwycięstwa. Teraz czeka ich kolejny mecz wyjazdowy - ze Stelmetem Zielona Góra, a do Koszalina wrócą dopiero za dwa tygodnie, na spotkanie z Anwilem Włocławek.
Trefl Sopot - AZS Koszalin 87:83 (29:19, 19:19, 18:17, 21:28).

Punkty:

Trefl Sopot: Lance Jeter 14, Marcin Stefański 11, Paweł Leończyk 11, Adam Waczyński 11, Michał Michalak 10, David Brembly 9, Yemi Gadri-Nicholson 8, Milan Majstorovic 7, Sarunas Vasiliauskas 4, Krzysztof Roszyk 2.

AZS Koszalin: Raymond Sykes 20, Sek Henry 15, Oded Brandwein 15, Lace Darius Dunn 15, Piotr Dąbrowski 6, Zbigniew Białek 5, Artur Mielczarek 5, Bartłomiej Wołoszyn 2, Rafał Bigus 0, Maciej Raczyński 0. (PAP)

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo