- W czwartek możliwe jest zakończenie postępowania i ogłoszenie wyroku - mówi sędzia Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Koszmarna historia zaczęła się od anonsu, który dwa lata temu pojawił się w internecie.
- W godzinach 16.40 a 17.40 na osiedlu Park Ostrowska w Szczecinie doszło do napadu na mojego ojca! Jest w szpitalu w stanie krytycznym. Jeżeli ktokolwiek widział osobę dziwnie zachowującą się w tym rejonie w tych godzinach i jest w stanie podać jej rysopis, czy może ktoś w pośpiechu obcy odjeżdżał autem, taxi, rowerem, czymkolwiek. Ten ktoś miał w rękach coś, czym rozbił mojemu tacie czaszkę. Za pomoc w znalezieniu sprawcy nagroda gwarantowana!
Autorem ogłoszenia był Bartłomiej S., syn pokrzywdzonego. Jednak policjantom coś się tu nie zgadzało. Zaczęli go dyskretnie obserwować. 35-letni Bartłomiej S. pochodzi z tzw. dobrego i bogatego domu. Mógł się kształcić, ale próby na kilku kierunkach studiów nie wypaliły. Próbował nawet sił jako pisarz i poeta. Jego książka o zabójstwie na tyle zainteresowała prokuratorów, że przeczytali ją, aby sprawdzić, czy kryminał nie odpowiada rzeczywistości.
Bartłomiej S. wraz z kompanami truli swoje ofiary. Jedna przeżyła, drugą zakopali pod podłogą altanki. Jako truciznę wykorzystywał nasiona cisu połączone z lekami, a nawet trutką na szczury. Gdy taki koktajl nie podziałał na ojca, Bartłomiej S. wynajął bandytę, który miał dokończyć zbrodnię. To właśnie o tym napadzie udając zrozpaczonego syna pisał w komunikacie Bartłomiej S. Ojcu udało się przeżyć i trafił do szpitala. Wtedy powstał plan, aby dobić go w szpitalu, a wcześniej wywołać tam alarm bombowy i wykorzystać związane z tym zamieszanie.
- W tym celu mieli odwrócić uwagę personelu medycznego poprzez wywołanie zamieszania zgłoszeniem o podłożeniu w szpitalu bomby, po czym jeden z nich miał wejść do szpitala i poprzez wstrzyknięcie do podawanej pokrzywdzonemu kroplówki powietrza lub trucizny, pozbawić go życia. Plan, pomimo ewakuacji szpitala nie powiódł się - oskarża prokurator.
W śledztwie wyszło na jaw, że oskarżeni w przeszłości zabili innego mężczyznę na jednej z działek na Wyspie Puckiej. Najpierw truli go podając do jedzenia nasiona cisu wraz z tabletkami przeciwbólowymi. Gdy to nie przyniosło skutku, podali mu mieszankę alkoholu ze środkami psychotropowymi i lekami nasercowymi oraz kanapkę z tymi lekami. Potem skrępowali mu ręce i nogi, założyli na głowę foliowy worek i w takim stanie pozostawili zamkniętego na trzy dni. Gdy umarł, ciało ukryli pod podłogą altanki działkowej.
Bartłomiej S. odpowiada też za przestępstwa związane z wyłudzeniem od ojca ponad 272 tys. zł.
Młodszy brat oskarżonego opowiadał jak ich ojciec, z zawodu marynarz, wciąż wierzył, że starszy syn się zmieni i wybaczał mu kolejne wyskoki. Np., gdy Bartłomiej S. sprzedał bez zgody ojca jego samochód fałszując dokumenty.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?