Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Wołoszyn po porażce z Polpharmą: Na tym meczu naprawdę nam zależało

Rafał Wolny
Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze skrzydłowym Akademików po sobotniej porażce AZS w Starogardzie Gdańskim, która mocno skomplikowała szanse koszalinian na awans do grona najlepszych zespołów ligi.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze skrzydłowym Akademików po sobotniej porażce AZS w Starogardzie Gdańskim, która mocno skomplikowała szanse koszalinian na awans do grona najlepszych zespołów ligi.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze skrzydłowym Akademików po sobotniej porażce AZS w Starogardzie Gdańskim, która mocno skomplikowała szanse koszalinian na awans do grona najlepszych zespołów ligi.

- Pierwsza kwarta, a zwłaszcza jej początek imponujący w waszym wykonaniu. Za szybko uwierzyliście, że łatwo wygracie?
- Nie, po prostu trafiliśmy kilka rzutów i tak się ułożyło. Polpharma grała przez czterdzieści minut strefą, a przeciwko takiej obronie bardzo ciężko się gra. Do tego w Starogardzie nigdy nie jest łatwo o zwycięstwo. Póki trafialiśmy było ok, a potem było gorzej.

- Na drugą połowę wyszliście jakby zdekoncentrowani, a Polpharma rzuciła się wam do gardeł. Dlaczego zabrakło wam takiej agresji?
- Nie wiem, ale powinniśmy to rozstrzygnąć już w pierwszej połowie. Trzeba było zwiększyć przewagę do kilkunastu punktów i kontrolować ją. Tak się złożyło, że oni doszli nas w trzeciej kwarcie na kilka punktów, złapali ten przysłowiowy wiatr w żagle, uwierzyli, że mogą z nami wygrać, no i później już do końca był mecz na styku.

- Pan w tym sezonie nie błyszczał, ale pod koniec trzeciej kwarty celnymi trójkami przywrócił AZS do gry; na początku czwartej też dał sygnał do ataku. Czy to znak, że wraca pan w końcu do formy z ubiegłorocznych play-offów?
- Miałem kilka otwartych rzutów, więc rzucałem i trafiałem. Kiedy jest taka możliwość, to staram się to robić, ale nie zawsze wychodzi. Mam nadzieję, że to faktycznie taki dobry prognostyk. Szkoda tylko, że nie pomogło to w zwycięstwie, bo na tym meczu naprawdę nam zależało.

- Przez kilkanaście ostatnich minut większość gry, to były solowe akcje Seka Henry'ego i LaceDariusa Dunna. Tak to miało wyglądać czy trochę nie dogadaliście się na parkiecie?
- Nie, tak jak mówiłem wcześniej, trochę ta strefa wybiła nas z rytmu. Mieliśmy zagrywki, które nie do końca egzekwowaliśmy. Dlatego Sek, widząc, że nam nie idzie, próbował grać indywidualnie. Ostatnie akcje akurat trener kazał Lace'owi grać tak, a nie inaczej. Niestety nie wpadało, dlatego przegraliśmy.

- To był jeden z najważniejszych meczów w walce o szóstce. Czy nadal wierzycie, że uda się awansować?
- Na pewno teraz mamy bardzo mocno pod górkę. Liczyliśmy, że jeśli ten mecz wygramy, to będziemy w granicach siódmego, szóstego miejsca. Teraz jesteśmy dwa zwycięstwa do tyłu, przyjeżdża do nas Stelmet i musimy to odrobić. Jeżeli ten mecz wygramy, musimy jeszcze wygrać pozostałe na wyjeździe, a to jest nasza bolączka w tym sezonie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!