Dziś (19.03) w Toruniu przesłuchiwano Bartosza D., podejrzanego o znęcanie się nad psem Fijo w Chełmży. Mężczyzna wchodząc do budynku prokuratury twierdził, że jest niewinny i wszystko jest w stanie wyjaśnić.
27 stycznia pani Angelika, żona Bartosza D., znalazła psa w kałuży krwi. Leżał przy szafce i nie ruszał łapami. Szczeniak miał złamaną szczękę i miednicę, przetrącony kręgosłup, wybite zęby i liczne krwiaki. Jak później to określili weterynarze, Fijo był tak bity, że „tkanki miękkie były zeszlifowane praktycznie do kości”.
- Krew była wszędzie. W kuchni, w korytarzu, w brodziku. Do tego wymiociny. Tak opisała nam to pani Angelika. Zrobiła wszystko, by zwierzę uratować - podkreśla Patrycja Jasiniecka, pedagog z wykształcenia, organizatorka pomocy dla Fijo.
Zanim Bartosz D. zapadł się pod ziemię, zdążył w internecie „wytłumaczyć” się z tego, co zrobił. Pisał, że to jego pies i mógł z nim zrobić, co mu się podobało. Potem twierdził, że był pijany i upadł na szczeniaka. A na koniec, że Fijo wpadł pod samochód.
Dziś wprowadzany do budynku prokuratury przez policjantów stwierdził, że jest niewinny i wszystko jest w stanie wytłumaczyć. Bartoszowi D. postawiono zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem.
Bartosz D. - po tym jak skatował psa Fijo - ukrywał się u członków swojej rodziny w Ostaszewie. Wydano za nim list gończy. Bulwersujące uczynki chełmżanina odbiły się szerokim echem w całej Polsce.
Skatowany przez niego pies Fijo dochodził do siebie w przychodni weterynaryjnej Roch-Vet w Mazańcowicach k. Bielska-Białej. Przeszedł m.in. zabieg polegający na odbarczeniu rdzenia kręgowego. Niestety, ten jest uszkodzony i pies może już nigdy prawidłowo nie chodzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?