Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bastion w Kołobrzegu podzielił radnych

Iwona Marciniak [email protected]
Centrum Atrakcji Wojskowych Bastion przy ul. Koszalińskiej. Z końcem września upływa czas, jaki prezydent Kołobrzegu dał firmie na opuszczenie zajmowanego od 1,5 roku bezumownie terenu.
Centrum Atrakcji Wojskowych Bastion przy ul. Koszalińskiej. Z końcem września upływa czas, jaki prezydent Kołobrzegu dał firmie na opuszczenie zajmowanego od 1,5 roku bezumownie terenu. Michał Świderski
SPÓR Ktokolwiek sądził, że Centrum Atrakcji Wojskowych Bastion podporządkuje się decyzji prezydenta, srodze się pomylił. Bastion znalazł sojuszników w radzie miasta i znów walczy.

Z końcem września upływa czas, jaki prezydent Kołobrzegu Janusz Gromek dał Centrum Atrakcji Wojskowych Bastion na opuszczenie zajmowanego od 1,5 roku bezumownie terenu. Ale dzierżawcy, albo raczej - jak podkreśla z naciskiem w publicznych wystąpieniach Janusz Gromek - "byli dzierżawcy", nadal zajmują teren przy ul. Koszalińskiej i nic nie wskazuje, by mieli zamiar wynieść stamtąd gromadzony tam przez ponad 10 lat sprzęt.
Wręcz przeciwnie, dzięki intensywnemu lobbingowi wśród radnych w kołobrzeskiej radzie miasta, doprowadzili do tego, że temat Bastionu, po 1,5-rocznych bezowocnych negocjacjach miasta z Martą i Rafałem Michalskimi, wróci pod obrady rady miasta.
Dzieje się to po uchwale z 2010r., która najpierw upoważniała prezydenta do przedłużenia 9-letniej umo-wy pod warunkiem odsunięcia się firmy od złóż borowiny, i po jej kwietniowym uchyleniu głosami radnych PO, nad których dyscypliną klubową czuwał poseł Marek Hok.
Prezydent mówi jasno: - Nie mamy o czym rozmawiać, idziemy do sądu. Byli dzierżawcy nie tylko nie przedstawili mi harmonogramu opuszczania miejskiego terenu przy ul. Koszalińskiej, którego oczekiwałem, ale i zamienili go w jakiś park maszynowy, do którego ściągają zdezelowany ciężki sprzęt wojskowy, naprawiają go tam, żeby sprzedać dalej. To kpina z prawa.

Ale grupa radnych z liderami klubów: SLD Jackiem Woźniakiem i Razem dla Kołobrzegu Henrykiem Bień-kowskim włącznie, komunikuje, że nie ma powodów, by Kołobrzeg pozbywał się Bastionu.

- Trzeba przyjrzeć się jeszcze raz sposobowi prowadzenia negocjacji - przypominają słynne zamieszanie z mapkami.
Czyżby więc nagle w opinii radnych Bastion przestał zagrażać złożom kołobrzeskiej borowiny?
- A na jakiej podstawie mamy stwierdzić, że zagraża, skoro przez tyle lat prezydent nie zlecił wykonania na koszt miasta niezależnej ekspertyzy, która ostatecznie rozstrzygnęłaby ten problem? - pyta Henryk Bieńkowski. - Poza tym nasze widzenie sprawy ewentualnego zagrożenia borowiny przez istnienie Bastionu zmienia projekt studium uwarunkowań do planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwia zabudowę rezydencyjną na terenie obszaru górniczego i mieszkaniową wielorodzinną nieco dalej. Z jednej strony miasto chce uprzywilejowywać inwestora, który po zmianie przeznaczenia nieużytków w Mirocicach, położonych znacznie bliżej eksploatowanych złóż borowiny niż Bastion, może zrobić fantastyczny interes (chodzi o tereny kupione kilka lat temu przez Mariana Jagiełkę - przyp. red.), a z drugiej pozbywa się biznesu, który w kołobrzeskiej biedzie atrakcji niewątpliwie taką atrakcją jest.
By złożyć projekt uchwały w sprawie Bastionu potrzeba było podpisów 8 radnych.

W środowe popołudnie do biura rady wpłynął projekt uchwały podpisany przez 10 radnych. Podpisy złożył cały klub SLD, Henryk Bień-kowski, Dorota Oyedemi (oboje Razem dla Kołobrzegu), Artur Dąbkowski (niezależny) i trzech radnych Platformy Obywatelskiej: Dariusz Zawadzki, Marcin Beńko i Marek Karpiniuk.
Projekt ma upoważnić prezydenta do podpisania umowy z Bastionem na czas do 9 lat i oddania firmie w dzierżawę terenu okrojonego o ponad połowę - kosztem części terenu wykorzystywanego na przejażdżki pojazdami bojowymi.

Jednocześnie do projektu ma być wniesiona autopoprawka, zgodnie z którą Bastion miałby wykonać operat środowiskowy na własny koszt. Nieprzedstawienie go prezydentowi i radzie skutkowałoby rozwiązaniem umowy. Autopoprawka miałaby pozwolić zyskać radnym większość 11 głosów w radzie. Do 10 podpisanych miałby dołączyć Cezary Kalinowski (RdK).

Andrzej Mielnik, radny niezależny, prezes Kołobrzeskiego Stowarzyszenia Kupców i Przedsiębiorców, gdy pada temat zwierania szyków przez obrońców Bastionu mówi zdecydowanie: - Nie rozumiem popierania ludzi, którzy łamią prawo. Nie jestem przeciwko Bastionowi ani działalności gospodarczej. Gdyby państwo Michalscy przyszli do mnie wtedy, gdy jeszcze obowiązywała umowa, to jako przedsiębiorca próbowałbym im pomoc. Ale jeśli oni od ponad 1,5 roku nie mając umowy, zajmują cudzy teren, to o czym mam z nimi rozmawiać? Z drugiej strony jestem przekonany, że ta historia z projektem uchwały to próba przeniesienia wewnętrznych rozgrywek w PO do rady miasta. Ktoś chce, żebyśmy jako rada ośmieszyli się popierając ludzi, który łamią prawo. A szarganie w tym kontekście nazwiska szanowanego przedsiębiorcy mnie oburza.

Andrzej Mielnik nie przywołuje wątku konfliktu w PO przypadkowo, bo pod projektem uchwały podpisało się trzech radnych PO, którzy w kwietniu poddali się dyscyplinie klubowej. Marcin Beńko i Dariusz Zawadzki to pracownicy starostwa, a starosta Tomasz Tamborski i prezydent Janusz Gromek od dawna znajdują się w kołobrzeskiej PO na przeciwnych biegunach. Sam starosta występował zaś w trakcie negocjacji miasta z Bastionem w roli mediatora. Jego plan przenosin Muzeum Oręża Polskiego na Koszalińską, w sąsiedztwo Bastionu, wywołał burzę. Kilka dni temu telewizja kablowa opublikowała zdjęcia, na których widać, jak samochód starosty wjeżdża na teren Bastionu. Szlaban podnosi radny Zawadzki. Radny powiedział nam kategorycznie, że nikt na niego presji nie wywiera, a jako wielbiciel historii uważa, że Bastion powinien zostać.

Starosta tłumaczył, że powodem wizyty było przywołanie w przyszłości muzealnych planów, a w sprawie Bastionu usłyszeliśmy: - Są sprawy, w których z prezydentem w pełni się zgadzamy i są takie, na które mamy odmienne zdanie. Zawsze to podkreślałem, że dla mnie Bastion to atrakcja sama w sobie. Chciałbym, żeby przedsiębiorcy w Kołobrzegu byli traktowani jednakowo. Myślę, że dalsze rozmowy są możliwe, pod warunkiem, że obie strony odsuną emocje.
Szef klubu radnych PO w radzie i jej wiceprzewodniczący Piotr Lewandowski mówi, że dziwi się działaniom grupy radnych, zwłasz-cza partyjnym kolegom. - Popieram w tej sprawie prezydenta, bo cierpliwość ma swoje granice i w przypadku byłego dzierżawcy już się skończyła. Właśnie dlatego, że musimy równo traktować przedsiębiorców, nie możemy tolerować zajmowania terenu bez umowy.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!