Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Batalię z sinicami wygraliśmy

Rajmund Wełnic rajmund.welnic@gk24
Mieszkańcy Szczecinka zdążyli się już przyzwyczaić do widoku aeratorów na jeziorze Trzesiecko. Zamontowano je w 2005 roku. Urządzenia pompują napowietrzoną wodę na dno zbiornika.
Mieszkańcy Szczecinka zdążyli się już przyzwyczaić do widoku aeratorów na jeziorze Trzesiecko. Zamontowano je w 2005 roku. Urządzenia pompują napowietrzoną wodę na dno zbiornika. Fot. Rajmund Wełnic
Przez ostatnie kilka lat ratowanie jeziora Trzesiecko kosztowało około 4,5 miliona zł. Efekty są, ale to dopiero - w najlepszym razie - połowa drogi do czystego jeziora.

Wczoraj w szczecineckim ratuszu podsumowano ponad 5 lat zabiegów rewitalizacji jeziora Trzesiecko. Przyjechali autorzy programu, naukowcy, przedstawiciele służb ochrony środowiska i sanitarne, a także działacze organizacji ekologicznych i wędkarskich.

- Jezioro było mocno zanieczyszczone od lat, co mocno niepokoiło władze Szczecinka - mówił burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. Normą stały się wakacyjne zakwity cuchnących, zielonych dywanów glonów sinic, które pokrywały Trzesiecko. Sanepid kilkukrotnie wydawał zakazy kąpieli z uwagi na obecność toksyn wydzielanych przez sinice.

Sytuacja była dramatyczna, bo jezioru - największemu skarbowi Szczecinka groziła zagłada. Ówczesny burmistrz Marian Goliński rozpoczął zakrojony na szeroką skalę projekt rekultywacji Trzesiecka opracowany przez naukowców. Program rozpoczął się w 2004 roku i potrwa jeszcze przynajmniej 4-5 lat, a niewykluczone, że i kolejne 10.

- To zadanie dla cierpliwych - przyznał Jerzy Hardie-Douglas. A koszty są niebagatelne, bo ratowanie szczecineckiego akwenu pochłonęło już 4,5 mln zł! Wydatkami dzieliły się ratusz, powiat, wojewódzki fundusz ochrony środowiska i Kronospan, który odpowiadał w minionych latach za częste zrzuty niebezpiecznych substancji do jeziora.

Działania obejmują kilka frontów. Przez większość roku na Trzesiecku pracują ogromne wiatraki-aeratory pompujące napowietrzoną wodę na dno, gdzie brakuje tlenu.
- W lipcu tego roku, gdy panowały upały, a temperatura wody przekraczała 22 stopnie, na głębokości 5-6 metrów zawartość tlenu była bliska zeru - mówił wczoraj profesor Tomasz Hesse.

- To rodzi liczne problemy, także sanitarne (przypomnijmy, że w letnie upały sanepid musiał zamknąć jedno z kąpielisk z uwagi na obecność bakterii coli - red.). Nie mniej ważne są okresowe zabiegi aeracji mobilnej. Kilka razy w roku po Trzesiecku krąży ponton z rozpylaczem dozującym siarczan żelaza. To substancja powodująca wytrącenie z wody fosforu, związku będącego pożywką dla sinic. Bez fosforu glony się nie rozwiną.

- Batalię z sinicami udało się wygrać - zapewnił Tomasz Hesse. - Glony co prawda są, ale pod kontrolą i co najważniejsze nie produkują toksyn.

Oprócz tego od lat zarybia się Trzesiecko gatunkami ryb drapieżnych i takich, które mają poprawić jego atrakcyjność wędkarską i stan wody (wprowadza się ryby, które nie żerują na dnie wzbijając z niego fosfor).

Oczywiście cała rewitalizacja nie miałaby sensu bez odcięcia dopływy tzw. biogenów, czyli substancji sprzyjających rozwojowi sinic, czy bakterii i innych zanieczyszczeń. Miasto praktycznie cały brzeg pokryło separatorami wód opadowych, ale wiele jest do zrobienia z ciekami wodnymi wpływającymi do jeziora od strony okolicznych wsi, pól i lasów.
- Wprowadzenie dobrych praktyk rolniczych i leśnych to nowe wyzwania - podkreślił profesor Hesse.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!