Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez paniki i... euforii

(wok)
- Samo zwycięstwo było bardzo ważne, bo Portugalia to jedna z najlepszych drużyn na świecie, ale prawdziwą radość dało mi to, że wreszcie przeciągnąłem piłkarzy na swoją stronę - twierdzi Leo Beenhakker.
- Samo zwycięstwo było bardzo ważne, bo Portugalia to jedna z najlepszych drużyn na świecie, ale prawdziwą radość dało mi to, że wreszcie przeciągnąłem piłkarzy na swoją stronę - twierdzi Leo Beenhakker. Fotorzepa
15 listopada Polacy zmierzą się z Belgami w ostatnim tegorocznym meczu eliminacji mistrzostw Europy.

- Do Finlandii tracimy tylko punkt, do liderującej Serbii - trzy, a przecież do końca eliminacji jeszcze dziesięć meczów i 30 punktów do zdobycia. W tak wyrównanej grupie wszystko jest możliwe. Po porażce z Finami w Bydgoszczy byłem bardzo niezadowolony, ale wiedziałem, że ta przegrana może nie mieć poważnych konsekwencji. Walka o awans rozegra się między pięcioma zespołami: Portugalią, Serbią, Finlandią, Belgią i Polską, ale decydujące mogą być punkty stracone w meczach z Azerbejdżanem, Armenią i Kazachstanem. Myślę, że dopiero w połowie eliminacji, gdy każdy zagra z każdym przynajmniej raz, będziemy w stanie określić, jakie miejsce w tej grupie ma szanse zająć Polska. Na razie nie warto wpadać ani w panikę, ani w euforię - twierdzi Leo Beenhakker, selekcjoner "biało-czerwonych".
Beenhakkrer choć jest Holendrem, to mieszka w Brukseli. Dlatego doskonale zna realia belgijskiej piłki. - Belgowie podobnie jak Polacy jakieś dwadzieścia lat temu stracili kontakt z tym, co się dzieje na szczycie światowego futbolu - ocenia Beenhakker. - Cała ich kultura piłkarska zatrzymała się w miejscu. Piłkarzom brakuje pewności siebie, najlepiej się czują schowani na własnej połowie. Byle nie podejmować ryzyka, nie brać odpowiedzialności. Czekają na błąd rywala, próbują kontrataku. Nie lubią mieć piłki, wolą reagować, niż zmuszać do reakcji - charakteryzuje najbliższego naszego rywala. Polacy w zwycięskim meczu z Portugalczykami pokazali już inne oblicze. - To jest dla mnie największy powód do dumy. Samo zwycięstwo było bardzo ważne, bo Portugalia to jedna z najlepszych drużyn na świecie, ale prawdziwą radość dało mi to, że wreszcie przeciągnąłem piłkarzy na swoją stronę. W tym fatalnym, przegranym meczu z Finlandią drużyna była rozbita na dwie grupy. Jedni upierali się, by grać w starym stylu, cofając się po stracie piłki, i ratować się długimi podaniami. Inni próbowali grać, jak ich o to prosiliśmy: atakować, wymieniać jak najwięcej podań. Nie da się wygrać meczu, jeśli piłkarze ciągną wózek w różne strony. Trzeba nam było dziesięciodniowego zgrupowania przed meczami z Kazachstanem i Portugalią, żeby wreszcie wszyscy piłkarze uwierzyli, że opłaca się być po naszej stronie. Dla takich chwil zostaje się trenerem - stwierdził Beenhakker.
Ten sukces przyszedł trzy miesiące po tym jak Holender zajął się polskimi piłkarzami.
A wygrana z Portugalią była pierwszym od 3 lat triumfem Polaków nad zespołem z najwyższej półki. Z tym, że kiedy Polacy ogrywali 3:1 Włochów, było to towarzyskie spotkanie "o pietruszkę", zaś teraz "biało-czerwoni" kosztem Portugalczyków zdobyli punkty w eliminacjach do Mistrzostw Europy. W meczach turniejowych lub eliminacyjnych ostatnie prestiżowe zwycięstwo z zespołem ze światowej czołówki Polacy odnieśli 24 lata wstecz w meczu o 3. miejsce mistrzostw świata przeciwko Francji. A przecież od czasu czerwcowego meczu w Alicante reprezentację biało-czerwonych prowadziło aż 12 polskich trenerów! I co? I nic! Dopiero trzeba było zatrudnić jednego z 90 holenderskich trenerów pracujących poza swoim krajem, aby wreszcie Polska ograła w meczu o punkty któregoś z liderów światowego futbolu.
Na razie selekcjoner powołał szeroką, wynoszącą 24 zawodników kadrę. W piątek z tej grupy wypadnie czterech zawodników. Być może niektórych graczy wyeliminują kontuzje. - Bardzo chciałbym wystąpić w meczu z Belgią, ale nie wiem, czy zdążę wyleczyć kontuzję i wrócić do wysokiej formy. Przecież od miesiąca nie grałem - mówi napastnik reprezentacji Polski i francuskiego Auxerre Ireneusz Jeleń. Jeleń ostatni raz pojawił się na boisku 1 października w ligowym meczu przeciwko FC Nantes.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!