Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez telefonu w lesie

(r)
Pani Oldze pozostał jeszcze nawet stary aparat telefoniczny, z którego korzystała całkiem niedawno.
Pani Oldze pozostał jeszcze nawet stary aparat telefoniczny, z którego korzystała całkiem niedawno. Rajmund Wełnic
Telefon stacjonarny w domu pani Olgi z Luboradzy koło Barwic był prawie od zawsze. Okazuje się jednak, że w XXI wieku ponowne podłączenie telefonu - przynajmniej na razie - jest dla operatorów telekomunikacyjnych zadaniem niewykonalnym.

Pani Olga Toboła ma 78 lat i mieszka w domku w Luboradzy, w samym środku lasów w gminie Barwice. Okolice są piękne, ale niestety z dala od zdobyczy cywilizacji, cztery kilometry do autobusu. Kiedyś była tu leśniczówka, którą przez kilkadziesiąt lat prowadził zmarły półtora roku temu mąż pani Olgi.

- Telefon, kiedyś jeszcze służbowy, taki na korbkę, mieliśmy tu zawsze - wspomina nasza Czytelniczka. Z czasem do domu podłączono stacjonarny telefon Telekomunikacji Polskiej. Problemów z łącznością nie było więc nigdy. - Na krótko przed śmiercią mąż, niestety dał się namówić na zmianę operatora na NOM (Niezależny Operator Międzystrefowy), bo wciąż do nas wydzwaniali i obiecywali "złote góry", tańszy abonament i rozmowy.

Po śmieci męża pani Olga chciała uregulować wszystkie sprawy, aby nie otrzymywać już rachunków wystawianych na niego. - I na swoje nieszczęście rozwiązałam starą umowę i od tej pory nie mogę podpisać nowej - załamuje ręce pani Olga. Jej dom jest bowiem położony na takim odludziu i małej kotlince, że np. telefon komórkowy jest praktycznie bezużyteczny, bo nie ma tutaj zasięgu. Trzeba wspinać się na skarpę lub wychodzić na drogę, aby w sprzyjających warunkach "złapać" zasięg. Dla osoby starszej, wymagającej kontaktu ze światem i bliskim, to poważny problem.

Olga Toboła próbowała podpisać umowę na telefon stacjonarny z Orange (dawna TP), ale to co było możliwe kiedyś, dziś okazuje się przeszkodą nie do pokonania. - Byłam w salonie Orange w Szczecinku i podpisałam umowę, a nawet dwie, na świadczenie usług - mieszkanka Luboradzy mówi, że nadano jej już numer ewidencyjny i przydzielono numer telefonu.

Radość nie trwała długo. - Ale po jakimś czasie za każdym razem umowy anulowali tłumacząc, że do mnie jest za daleko i brakuje miejsca w jakiejś skrzynce - mówi i dodaje, że czuje mało bezpiecznie kiedy nie ma łączności ze światem. - Nie wiem dlaczego nie można mi podłączyć telefonu, skoro pobliski Dwór Pomorski go ma, mają i moi sąsiedzi - zastanawia się.

O wyjaśnienia poprosiliśmy Marię Piechocką z biura prasowego Orange: - Umowa z klientem podpisywana jest na podstawie wstępnej weryfikacji technicznej, której dokonuje sprzedawca usługi - informuje. - Jednak ostateczna weryfikacji możliwości podłączenia usług telekomunikacyjnych dokonywana jest na podstawie wywiadu technicznego, dokonywanego na miejscu przez nasze służby techniczne. Tak było również w tym przypadku. Poprosiłam o ponowne zbadania tej konkretnej sprawy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!