Jedną z najzimniejszych nocy tej zimy, z niedzieli na poniedziałek, w koszalińskim schronisku dla bezdomnych spędziło prawie 130 osób. To więcej niż zazwyczaj, bo średnio - jak informuje Adam Sadłyk, prezes koszalińskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, które prowadzi placówkę, to około 100 osób.
Nie jest tajemnicą, że bezdomni niechętnie korzystają z tej formy pomocy; odstrasza ich bowiem podstawowy warunek: - Żeby skorzystać ze schroniska, trzeba być trzeźwym - mówi Adam Sadłyk. - A z tym różnie bywa, ale w obecnych warunkach, gdy za oknem jest tak bardzo zimno, nikogo nie odeślemy. Mamy możliwość skierowania nietrzeźwych m. in. do ośrodka terapii i opieki nad nietrzeźwymi, jest też policyjna izba zatrzymań. Na pewno nie pozwolimy, by ktokolwiek wrócił na mróz.
Wczoraj od rana koszalińska Straż Miejska sprawdzała miejsca, w których przebywają bezdomni. - Byliśmy m. in. w opuszczonych obiektach firmy Kazel, tam przebywa kilkanaście osób - mówi Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej. W gronie koczujących jest m. in. 23-latek, który swego czasu sięgnął po narkotyki i uzależnił się. Mieszkał jakiś czas z rodzicami, później popadł w konflikt z prawem, trafił do zakładu karnego. Po wyjściu na wolność wrócił do rodziców. Gdy zmarli, mieszkał sam. Uzależnienie od narkotyków było silniejsze. W końcu stracił dach nad głową. Tu także schronienie znalazło młode małżeństwo spod Koszalina, które wcześniej koczowało pod gołym niebem (pisaliśmy o nim), ale też m. in. małżeństwo, które przyjechało do Koszalina ze Szczecina. Praktycznie każda z tych osób ma problem z alkoholem. Żyją głównie ze sprzedaży złomu. - Niepokoi fakt, że ci ludzie korzystają z różnego rodzaju źródeł dogrzewania, rozpalają ogniska w tych pomieszczeniach, montują jakieś urządzenia grzewcze, itd. To może zakończyć się tragicznie - mówi Piotr Simiński. - Z drugiej strony mało kto daje się namówić, by jechać do schroniska. Tym razem to była tylko jedna osoba. My z kolei nie mamy prawa ani takich możliwości, by kogokolwiek zabrać siłą. Chyba że osoba jest nietrzeźwa, wówczas jedzie z nami do izby wytrzeźwień.
Bezdomni, przebywający w Koszalinie, mogą liczyć na ciepły posiłek w Domu Miłosierdzia Bożego, na gorącą herbatę w świetlicy przy ul. Łużyckiej 12A (tu też mogą spędzić czas w cieple, w ciągu dnia). - Ponadto prowadzimy dwie jadłodajnie, w których także bezdomni mogą liczyć na posiłek - mówi Adam Sadłyk.
Twój telefon może uratować czyjeś życie
Straż Miejska uczula każdego, kto zauważy bezdomnego, koczującego np. na klatce schodowej, by o tym fakcie zawiadomić właśnie strażników albo policję.
Do wyboru są dwa alarmowe telefony: 986 - to Straż Miejska, 997 - to Policja.
- To nie banał, ale prawda: twój telefon może uratować czyjeś życie. Zwłaszcza teraz, gdy mróz nie odpuszcza i nie odpuści przez kilka najbliższych dni - mówi Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie. - Dlatego nie ma się co zastanawiać, że może już ktoś zajął się daną sprawą, lepiej zadzwonić, niż zlekceważyć sytuację.
W Koszalinie jest wiele miejsc, w których koczują bezdomni
- to m. in. rejon Góry Chełmskiej (dawny stadion), ogródki działkowe , tereny przy ul. Lechickiej, stara portiernia, to też pocztowe paczkomaty przy al. Armii Krajowej czy bankomat przy ul. Kaszubskiej, klatki schodowe w blokach przy ul. Powstańców Wielkopolskich 10 - 12 - 14.
Popularne na gk24:
- Białogard: Areszt dla 19-letniego nożownika [zdjęcia]
- Ponad 400 osób pobiegło w Biegu Sylwestrowym w Koszalinie [zdjęcia]
- Wypadek na krajowej 20. Dwie ofiary [zdjęcia, wideo, aktualizacja]
- Zagłosuj na swoje rozświetlone miasto
- Podpalił samochody z zemsty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?