Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni... Żyją tuż obok. Alkohol jest często ich najbliższym przyjacielem

Marzena Sutryk
Marzena Sutryk
Straż Miejska, koszalińska Policja oraz pracownicy Ośrodka Pomocy Rodzinie, do tego SOK, i przedstawiciele Towarzystwa św. Brata Alberta, przeprowadzili akcję „Pomóż Bezdomnym”

Opuszczony dawny budynek po magazynach wojskowych. Bez drzwi, bez okien. Wiatr hula w środku. W kątach zajętych przez bezdomnych znajduje się ogromne składowisko wszystkiego, a przede wszystkim przyciągniętych tu odpadów, szmat, zużytych sprzętów, mebli. Jak na śmietnisku. Tylko szczurów brak...

Niedaleko stąd, w bardzo bliskim sąsiedztwie, stoi nowy budynek mieszkalny, gdzie toczy się - nazwijmy to - normalne życie. Może nawet większość lokatorów tego budynku nie ma pojęcia o sąsiadach żyjących tuż obok, niemal za ścianą...

Zimy się nie boję
W jednym z barłogów siedzi pan Krzysztof. Czy chce pojechać ze strażnikami do schroniska? Nie za bardzo. Opowiada, że jego ojciec, który już nie żyje, też tam kiedyś był. I on wie, czym to pachnie. A tu nie jest źle. Zimy się nie boi. - Bo co to za zimy teraz mamy? Przecież nie ma u nas po minus 30, żeby zamarznąć, dam radę - mówi. - Ja mam gdzie pójść, mam mieszkanie - zapewnia też. - Ale nie chcę tam iść, wolę tutaj. Tu mam wolność. Żałuję, że tak się sprawy potoczyły, ale to życie wybrało, nie ja... - pali papierosa. Jest 18. Pan Krzysztof szykuje się do spania.

W sąsiednim kącie mieszka pan Darek. 57 lat. Jest tu przez alkohol - sam to przyznaje. Kiedyś, jak żyła żona, mieszkał w rotacyjnym bloku, pracował, ale potem tak wyszło, że żona go wyrzuciła. - A teraz to ona jest dwa metry pod ziemią, sam jestem - dodaje. Nie chce mu się zbytnio rozmawiać. Późno już, idzie spać. Wie, gdzie może skorzystać z pomocy. Często do niego zaglądają służby, mundurowi. Tłumaczą, gdzie się można schronić, umyć, ogrzać, coś zjeść.

Pan Darek dostał też na wszelki wypadek ulotkę, z której może się dowiedzieć wszystkiego, co, gdzie i jak, gdzie może szukać pomocy. Ale na pytanie strażników reaguje stanowczo: nigdzie nie chce jechać.

Życie pod wiaduktem
Niedaleko jest wiadukt. Kto by pomyślał, że niemal na wyciagnięcie ręki, niedaleko przejeżdżających tą drogą aut, toczy się po cichutku życie. To miejsce zajmuje 57 - letni pan Bogdan. Bezdomnym jest od kilkunastu lat. Mówi, że to jego wolny wybór. Rozszedł się z żoną. Nie pije, ma nawet pracę - w prywatnej firmie. Ale żyje pod mostem... Kiedyś miał szałas niedaleko ul. Orlej, nad rzeką. Mundurowi dobrze go znają. Zresztą, jak większość spotkanych tego wieczoru bezdomnych. I dobrze wiedzą, że niemal każdy z nich po raz kolejny odmówi skorzystania z pomocy, z możliwości pojechania do schroniska dla bezdomnych. - Wiedzą, że tam panuje podstawowa zasada - trzeba być trzeźwym, a to dla niejednego warunek trudny do spełnienia - mówi Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie. - Jednak za każdym razem staramy się przekonać każdego z tych napotkanych bezdomnych, by z nami pojechali.

Czasami strażnicy i policjanci trafiają na jedną, dwie osoby, które na krótko decydują się na schronienie przy ul. Mieszka I - tam działa wspomniane schronisko, ale też ogrzewalnia (tu z kolei można przebywać w stanie wskazującym na spożycie i jednocześnie skorzystać z możliwości ogrzania się w chłodną noc).

Podczas tej akcji udało się przekonać parę młodych bezdomnych (ona 29, on 30 lat) na pobyt w schronisku.

19 lat spokoju i wolności
Pani Urszula mówi, że przed laty wybrała los bezdomnej, bo nie chciała żyć pod jednym dachem z braćmi, którzy pili. W pobliżu strefy ekonomicznej, w zagajniku, na uboczu, ma swój kąt. To szopa, którą - jak mówi - sama sobie zrobiła. W środku tzw. koza do ogrzewania, też sama ją przygotowała, zabezpieczyła, żeby nic się nie zapaliło (jest tu odprowadzenie spalin na zewnątrz). - Tu mam spokój, jestem tylko ja i pies - mówi. Czasami zajrzy do niej znajomy. No i pomoc społeczna. Inne służby także. Znają panią Urszulę od lat. Ona chętnie korzysta z dożywiania i innych form pomocy. Ale nigdzie nie chce stąd iść.

Na klatce schodowej w tzw. bloku rotacyjnym przy ul. Lechickiej (niektórzy nazywają to miejsce „strefą mroku”), spotykamy panią Elżbietę. Kobieta ma 46 lat. - Pomieszkuję u koleżanki, a tu siedzimy sobie i rozmawiamy - pokazuje na swoje towarzyszki. Te kiwają głowami. Jedna z nich zapala papierosa i rzuca: - Bo my tu jesteśmy jedną wielką rodziną, radzimy sobie, pomagamy... - mówi. Zasłania twarz. Nie chce żadnych zdjęć. Podobnie pozostałe kobiety.

46-letnia Elżbieta opowiada, że kiedyś mieszkała z matką. Na Grottgera. Ale jak matka zmarła, to potem nie miała się gdzie podziać. Trochę mieszkała na Bałtyckiej, u córki brata. Ale ta, jak znalazła faceta i urodziło się dziecko, wymeldowała ją. Elżbieta ma syna i córkę, ci mają 27 i 25 lat. - Córka mnie do siebie nie weźmie, bo ona sama została wywalona z mieszkania, gdzie żyła - mówi kobieta. - U Alberta (w schronisku - dop. red.) też już była, ale teraz stancję wynajmuje. Ja nie chcę nigdzie iść, nie chcę do żadnego schroniska. U koleżanki się umyję, prześpię. Nie jestem pijana, to chyba nikomu nie przeszkadzam... - mówi.

Reaguj, wezwij pomoc

- Zima i spadek temperatury to ciężki okres dla osób bezdomnych - mówi Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej komendy policji. - Często szukają oni schronienia w opuszczonych budynkach, piwnicach, na terenie ogródków działkowych. Miejsca te pozbawione są ogrzewania i okien, bardzo często zagrożone są katastrofą budowlaną. Sprawdzamy te miejsca, namawiamy bezdomnych do skorzystania z pomocy, ale nie możemy ich zabierać na siłę.

- Jednocześnie przestrzegamy ich przed ryzykiem, jakie ponoszą. Oni często dogrzewają się w różny sposób, w pomieszczeniach, gdzie koczują, palą szmaty, odpady. W takich warunkach może dojść do zaczadzenia albo do pożaru - mówi komendant Simiński.

Według szacunków na terenie Koszalina przebywa aktualnie ok. 220 bezdomnych. Ok. 100 z nich, koczując w różnych częściach miasta, wybrało „życie na ulicy”.

- Skuteczność naszch działań uzależniona jest również od aktywności mieszkańców - dodaje podkom. Kosiec. - Dlatego apelujemy o zwrócenie szczególnej uwagi na osoby bezdomne, samotne, bezradne, czy nietrzeźwe. Prosimy o informacje dotyczące miejsc przebywania takich osób. Czasami jeden nasz telefon na numer 997 może komuś uratować życie.

W czwartek w Koszalinie mundurowi z pracownikami socjalnymi przeprowadzili akcję „Pomóż bezdomnym”. - Sprawdziliśmy ponad 100 miejsc i około 40 osób - mówi Piotr Simiński, komendant Straży Miejskiej w Koszalinie; apeluje, by mieszkańcy nie byli obojętni, gdy widzą bezdomnego - by dzwonili na 997.Więcej o akcji w sobotę w Głosie Koszalińskim.<iframe src="http://get.x-link.pl/6156e04b-45ab-5544-5ba4-966591669880,b971473a-44eb-56c7-b5ba-8ded53c65e7e,embed.html" width="640" height="360" frameborder="0" webkitallowfullscreen="" mozallowfullscreen="" allowfullscreen=""></iframe>

Akcja „Pomóż bezdomnym” w Koszalinie [wideo, zdjęcia]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo