Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieganie jest trendy i na czasie: Entuzjastów tej dyscypliny wciąż przybywa

Jakub Szczepański
Polacy chcą być trendy. A dzisiaj, żeby być trendy, trzeba prowadzić zdrowy tryb życia. Jak najłatwiej zadbać o kondycję? Najłatwiej zacząć biegać. O nowej modzie pisze Jakub Szczepański.

Co łączy znanego blogera, studentkę zarządzania i rzecznika prasowego jednego z klubów piłkarskiej ekstraklasy? Przede wszystkim pasja. Bo wspólnym mianownikiem dla tych ludzi jest zamiłowanie do biegania. A z pewnością można zaryzykować stwierdzenie, że bieganie jest obecnie trendy, fit i na czasie. I dlatego trudno się dziwić, że ta dyscyplina sportu, w stosunkowo krótkim czasie, zyskała aż tylu entuzjastów.

O popularności biegania świadczą chociażby strony internetowe, fora i blogi, które wyrastają w polskiej sieci jak grzyby po deszczu. Entuzjaści "szurania" chwalą się swoimi dokonaniami, rywalizują, wymieniają doświadczeniami bądź umawiają się na wspólne treningi.

Jedni wydają krocie na specjalistyczną odzież, sprzęt i obuwie, innym wystarczają stare dresy i adidasy wygrzebane w szafie. Wszyscy są jednak zgodni: sprzęt nie jest najważniejszy, najistotniejsza jest przyjemność towarzysząca ćwiczeniom.

A jak wynika z opracowań Polskiego Stowarzyszenia Biegów, Polacy muszą odczuwać ją coraz częściej. Tylko w zeszłym roku w Półmaratonie Warszawskim - jednej z największych tego typu imprez w kraju - bieg ukończyło ponad 53 proc. uczestników więcej niż w roku ubiegłym. A to już daje do myślenia.

OD MARATONU PO WSPÓŁCZESNOŚĆ

Chyba nawet najbardziej leniwi uczniowie ogólniaków słyszeli kiedyś o bitwie pod Maratonem - najważniejszej potyczce podczas wielkiej inwazji perskiej Dariusza I na Grecję. W 490 r. p.n.e. najeźdźcy rozbili obóz w dolinie maratońskiej. Poskutkowało to pokonaniem wojsk perskiego monarchy, ale przecież nie było jeszcze internetu ani telefonów komórkowych, więc mieszkańcy Aten nie mieli o tym bladego pojęcia i drżeli z przerażenia. Na domiar złego, według Herodota, po przegranej bitwie w kierunku bezbronnego miasta zmierzała flota perskiego najeźdźcy.

Właśnie wtedy do akcji wkroczył chyba jeden z pierwszych biegaczy, którzy na stałe zapisali się na kartach historii. Zgodnie z legendą Filipides miał przebiec 40 km dzielących Maraton od Aten, przekazać wieści z frontu i skonać z wycieńczenia. Dzięki jego heroicznemu wysiłkowi miasto udało się uratować.

Obecnie badacze poddają w wątpliwość to, czy biegacz mógł umrzeć z wycieńczenia po pokonaniu dystansu 40 km. Między innymi dlatego, że ówcześni posłańcy pokonywali o wiele większe dystanse.

Poradników biegowych i stron internetowych dotyczących tego, jak biegać czy w co się ubrać, jest krocie. Pozostaje jedynie rozsądnie wybrać

Niezależnie od tego, ile jest prawdy w historii Filipidesa, bieg maratoński stał się dyscypliną olimpijską i zajął swoje miejsce w kulturze.

A biegać można przecież na różne sposoby: sprinty, biegi średnie, długie, biegi przez płotki czy wreszcie bieganie czysto rekreacyjne. Chociaż na najwyższym poziomie utrzymują się jedynie nieliczni zawodowcy, tacy jak Usain Bolt czy Haile Gebrselassie, to jednak ta dyscyplina sportu ciągle zdobywa rzesze zwolenników w kraju i na świecie. Bieganie stało się trendy. - Ruch staje się modny, a bieganie to najprostsza forma ruchu.

Ludzie, którzy zachłysnęli się nowoczesnymi technologiami, szukają czegoś nowego - uważa Paweł Jończyk, zawodowo rzecznik prasowy piłkarskiego klubu Korona Kielce, a prywatnie założyciel portalu o bieganiu Szuranie.pl.

- Kiedy tylko przychodzi wiosna, wszystkie kluby biegowe stają się zapełnione, podobnie dzieje się ze ścieżkami biegowymi. Im cieplej, tym lepiej - dodaje. Wydaje się, że żeby zacząć biegać wystarczy jedynie para butów i dres. Jednak to wszystko nie jest wcale takie proste. Jak zaznaczają zaprawieni entuzjaści biegania, należy przede wszystkim pamiętać o doborze odpowiedniego dystansu, wytyczaniu sobie celów, które są w zasięgu świeżo upieczonych sportowców.

- Ważne żeby się nie przeforsować. Większość osób zaczyna biegać, żeby zgubić parę kilogramów. Zazwyczaj są to ludzie, którzy się nie ruszają, mają słabą dietę - uważa Joński. - Wbrew pozorom bieganie wcale nie polega na tym, żeby lecieć przed siebie. Trzeba być systematycznym, biegać powoli, wręcz szurać. To małe prędkości, marszobiegi. To najlepsza wskazówka dla początkujących - twierdzi.

BIEGAĆ GRUPĄ BĄDŹ W POJEDYNKĘ

Jedni wolą bieganie w samotności, inni umawiają się ze znajomymi, żeby razem dzielić się radością płynącą z treningów. Pora, dystans do pokonania - wszystko zależy od indywidualnych preferencji. Emilia Kosowska jest zgrabną brunetką, studentką zarządzania na jednej z warszawskich uczelni. Swoją przygodę z bieganiem rozpoczęła jednak na długo przed przyjazdem do Warszawy. Pierwsze kroki na bieżni postawiła już w wieku 12 lat w lubelskim Lubartowie. Wtedy, codziennie po szkole, treningi zajmowały jej kilka godzin. I przynosiły efekty. Kosowska kilkukrotnie zajmowała najwyższe miejsce na podium w mistrzostwach województwa lubelskiego.

Udało się jej również zdobyć brązowy medal makroregionu Lubelsko-Podlaskiego. A to wcale nie koniec jej biegowych osiągnięć. - Kiedyś ciążyła na mnie presja, nie sprawiało mi to tyle przyjemności, co obecnie. Poza tym bardzo ciężko pracowałam. Teraz staram się biegać po pracy, przynajmniej cztery razy w tygodniu, tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności - opowiada Emilia. - Biegam wieczorami. Wybieram miejsca, gdzie jest luźniej, bo nie lubię tłoku. Zimą biegałam w parku, jednak kiedy zrobiło się cieplej i coraz więcej ludzi zaczęło się tam kręcić, przeniosłam się nad Wisłę i w okolice Wału Miedzeszyńskiego - zdradza.

Podobnie jak Emilia zatwardziałym samotnikiem biegowym jest znany bloger AzraelK, czyli Jacek Gotlib. Chociaż pod koniec ubiegłego roku przeszedł ciężką operację usunięcia guza mózgu i jest leczony chemioterapią, nie przeszkadza mu to w aktywnym spędzaniu czasu.

- Jestem zawodowym turystą, a nie biegaczem. Moje bieganie polegało na dostosowaniu ćwiczeń do samego siebie. Mieszkam w pobliżu AWF, więc biegam po Lasku Bielańskim i w okolicach Żoliborza - mówi Gotlib. - Po roku przebiegałem 25 do 30 km tygodniowo. Obecnie jest odrobinkę gorzej, ale mnie to wystarcza - dodaje. Jak sam przyznaje, jest typem indywidualisty, dlatego biega głównie w pojedynkę. Ale nie wszyscy biegacze są zatwardziałymi samotnikami. Część stara się łączyć w grupy i promować bieganie wśród innych. W Warszawie podobną działalnością zajmuje się KGB. Co organa komunistycznego terroru mają wspólnego z biegaczami ze stolicy? Absolutnie nic poza samym skrótowcem! Bo KGB to Kabacka Grupa Biegaczy, założona przez ludzi, którzy połknęli bakcyla biegania i motywowali się nawzajem. Entuzjaści organizują się za pośrednictwem Facebooka lub telefonów komórkowych. Zaczęli razem trenować stosunkowo niedawno, bo z początkiem lutego.

- Obecnie to dość mała społeczność, ale mamy nadzieję, że uda nam się przekształcić KGB w coś większego. Stworzyć znaną grupę, która będzie motywować innych - zapewnia Lidia Wójcik, jedna z grona kabackich zapaleńców. - Biegamy wspólnie. Część osób bierze udział w maratonach. To wszystko roznosi się wirusowo. Żeby do nas dołączyć, wystarczy się z nami skontaktować na Facebooku. Zazwyczaj biegamy dwa, trzy razy w tygodniu. Najczęściej rano. Zapraszamy wszystkich chętnych! - zachęca.

RYWALIZACJA, BIZNES I KONTUZJE

Nie ma co ukrywać, że bieganie zamieniło się w swoisty przemysł. Na potrzeby sportowców projektowane są specjalna odzież, obuwie i odpowiednie aplikacje. Produkuje się odpowiednie słuchawki, pulsometry i wiele innych specjalistycznych urządzeń przeznaczonych głównie dla fanów tego sportu. Różnice cenowe pomiędzy poszczególnymi produktami są przeliczane na setki złotych. Z kolei sam rynek biegowy jest wart kilka miliardów euro. Chociażby dlatego dzisiejsi biegacze mogą na bieżąco kontrolować swoje postępy. Jedną z bardziej popularnych aplikacji mobilnych jest chociażby Endomondo.

Program pozwala rejestrować trasę, postępy, spalane kalorie czy tętno. Podobnie jak na Facebooku, w wirtualnym świecie aplikacji można znaleźć znajomych, polubić cudze osiągnięcia, czy umówić się na trening z innymi entuzjastami biegów. Do tego użytkownicy dzielą się własnymi wynikami niemal natychmiast, bo online. - Razem z moim mężem i przyjaciółką staramy się biegać regularnie. To dla nas oderwanie od pracy przy biurku, zadbanie o formę, zdrowie i ciało.

Mój mąż na bieżąco odwiedza sklepy dla biegaczy, godzinami testuje nowe buty i wydaje na to wszystko kupę pieniędzy, co bardzo mnie wkurza - opowiada Joanna Matyjek, znana blogerka i miłośniczka kulinariów, a prywatnie entuzjastka biegania. - Bardziej od gadżetów kręci mnie rywalizacja w Endomondo. Słyszałam, że ten program oszukuje, ale dla mnie priorytetem jest monitorowanie własnych postępów. Lubię wiedzieć, że mam lepszy czas, czy pokonałam większy dystans niż mój mąż. To prawdziwa domowa rywalizacja - przekonuje. Jednak niezależnie od rywalizacji i przyjemności, jaką niesie ze sobą bieganie, trzeba pamiętać, że - jak każdy inny - jest to sport kontuzjogenny.

Najwięcej wiedzą o tym ci, którzy zetknęli się z biegami w odsłonie wyczynowej: - Bieganie od czasu do czasu, które nie jest biegiem treningowym, a relaksacyjnym, zdecydowanie dobrze wpływa na zdrowie - zapewnia Emilia. - Ale jeśli biegasz po tartanie, twardym jak asfalt, stawy są bardzo obciążone. Ja do tej pory mam problemy z kolanami - wyznaje. Jak ustrzec się kontuzji i dopasować trening do własnych potrzeb? Jak twierdzą praktycy, trzeba dobrze poznać swój organizm. Poradników biegowych, stron internetowych dotyczących tego, jak biegać, w co się ubierać, czy jak jeść, jest krocie. Pozostaje jedynie rozsądnie wybrać, ubrać dres, adidasy i wybiec na pierwszy trening.

KLIKNIJ i WEJDŹ >> Więcej informacji w serwisie ZŁAP FORMĘ - zapraszamy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!