- Nie jest w porządku, kiedy władza łamie prawo tworzone przez siebie - napisał do nas pan Mateusz z Koszalina (nazw. do wiad. red.). O co chodzi? O dwie wielkie tablice reklamowe z plakatami wyborczymi Piotra Jedlińskiego, które niedawno stanęły przy ul. Zwycięstwa, pomiędzy galerią Hosso a tzw. centrum Cegielskiego.
Zgodnie z zapisami Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla Śródmieścia nie miały prawa się tu znaleźć. W uchwale
z 2009 r. czytamy bowiem, że w tym rejonie miasta "obowiązuje zakaz sytuowania wolnostojących nośników reklamowych".
- Faktycznie, jest taki zapis - przyznaje Robert Grabowski, rzecznik ratusza, precyzując, że pod tym pojęciem kryją się jakiekolwiek samodzielne konstrukcje.
- Nie ja decyduję o tym, gdzie są wywieszane moje banery, tylko sztab - podkreśla Piotr Jedliński. - Mój zastępca już zgłosił w tej sprawie zapytanie do powiatowego inspektora budowlanego i czekamy. Paru innych kandydatów w centrum też wisi na nowych siatkach na budynkach i pytanie czy zgodnie z przepisami.
Tego samego kontrargumentu używa szef sztabu wyborczego PO. - Z mojej wiedzy wynika, że większość siatek na budynkach nie ma odpowiednich zgód - twierdzi wręcz Tomasz Nowe. - Nie wiedzieliśmy, że z tymi banerami obok Hosso jest coś nie tak. Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich nośników, na których wieszamy plakaty. Jeśli przyjmujemy ofertę właściciela tablicy, to w dobrej wierze, że wszystko jest zgodne z przepisami.
Tablice reklamowe stoją na terenie należącym do pobliskiej galerii. Niestety, w środę jej przedstawicielka nie była w stanie nam powiedzieć, czy spółka uzyskała wszystkie niezbędne pozwolenia na ich ustawienie.
- Jeśli powiatowy inspektor nadzoru stwierdzi, że stanęły niezgodnie z przepisami, zostaną usunięte - zapewnia prezydent.
Swoją rolę jednak spełnią, gdyż nie zanosi się na to, aby sprawą zdążono się zająć przed wyborami. - Dla nas wybory nie mają znaczenia,
a liczą się procedury - tłumaczy Bogdan Siudowski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
- W tej chwili mamy natłok odbiorów, terminy innych wyznaczonych spraw i te rzeczy musimy zrobić w pierwszej kolejności. Ludzie by chcieli, byśmy działali natychmiast, jak pogotowie, a tak się nie da. Nie jestem w stanie niczego przyspieszyć ani zadeklarować terminu zajęcia się sprawą, tym bardziej, że mamy ograniczoną liczbę pracowników - kwituje inspektor.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?