Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biznesmen ze Szczecinka ma gest. Gryf dla ziomków

Rajmund Wełnic
Szczecineckie gryfy i Henryk Gaszkowski w swoim biurze – do Eutin pojechała figurka z prawej strony.
Szczecineckie gryfy i Henryk Gaszkowski w swoim biurze – do Eutin pojechała figurka z prawej strony. Rajmund Wełnic
Henryk Gaszkowski, ekscentryczny przedsiębiorca ze Szczecinka, obdarował miniaturą rzeźby gryfa z herbu miasta… muzeum niemieckiego ziomkostwa w Eutin.

Spiżowa statuetka, choć swoje waży, to tylko mała kopia gryfa z jesiotrem, jaki zwieńczył nową-starą kamienicę na rogu ulicy Koszalińskiej i Zielonej w Szczecinku zbudowaną przez Henryka Gaszkowskiego. - To tzw. modele korekcyjne wykonane przez szczecineckiego artystę Wiesława Adamskiego przed odlaniem zamówionej rzeźby - mówi biznesmen, który nie zawahał się wydać na to ponad 30 tysięcy złotych. - W sumie powstały dwie miniaturki różniące się szczegółami, jedna zostanie u mnie na biurku, drugą wiozę właśnie do Eutin w Niemczech, aby podarować ją tamtejszemu muzeum powiatu szczecineckiego.

Tu należy się kilka słów wyjaśnień. Heimatmuseum w Eutin w landzie Szlezwik Holsztyn założyli dawni niemieccy mieszkańcy powiatu szczecineckiego skupieni w tamtejszym ziomkostwie. To niewielka, ale bardzo cenna, głównie z powodów sentymentalnych, kolekcja eksponatów z rodzinnych stron - zdjęć, gazet, pocztówek, dokumentów, ale też pamiątek w rodzaju klucza z kościoła św. Mikołaja, tabliczek z nazwami ulic i numerami domów, czy dachówek z domów, które musieli opuścić po wojnie. Muzeum powstało w Eutin nieprzypadkowo. Tradycją ziomkostw jest bowiem, że poszczególne miasta, w których osiedliło się wielu mieszkańców miejscowości, które znalazły się po drugiej stronie granicy, sprawują nad nimi tzw. patenschaft, czyli coś w rodzaju patronatu i opieki. To w Eutin odbywają się zjazdy coraz mniej licznych ziomków oraz zastępujących ich dzieci i wnuków.

- Zawsze miałem ochotę odwiedzić muzeum w Eitin, bo czuję się lokalnym patriotą związanym ze Szczecinkiem, a przy okazji postanowiłem im podarować coś co łączy niemiecki Neustettin i polski Szczecinek - mówi Henryk Gaszkowski. Dlaczego nie przekazał gryfa do polskiego muzeum w Szczecinku? - Może kiedyś, jak będą rozbierać moją kamienicę, trafi tam rzeźba z dachu - odpowiada.

To jego kolejny niecodzienny pomysł. W zeszłym roku skończył budowę wspomnianej kamienicy, jednej z najciekawszych, lub jak kto woli - najdziwniejszych - inwestycji w Szczecinku. W czasach, gdy inwestorzy raczej tną koszty, on pozwolił sobie na odrobinę kontrowersyjnej fantazji. Stąd wymyślne formy architektoniczne budynku - uwagę w narożnej kamienicy od razu przykuwają dwie postaci mocarzy - Atlasów podtrzymujących balkon-wieżyczkę.

Tę zaś wieńczy okazały hełm kryty ocynkowaną blachą. Na elewacji roi się od sztukaterii i ozdobnych elementów, a na dachu wzrok przyciągają okrągłe lukarny-świetliki obramowane blachą tytanową. Całość wieńczą solidne, zdobione drewniane drzwi. No i wspomniany gryf na szczycie dachu. Henryk Gaszkowski szacuje, że wszystko to poniosło koszty budowy o ponad 20 procent.

Najwyraźniej nie docenił tego szczecinecki konserwator zabytków Paweł Połom, który dostaje białej gorączki na samo wspomnienie kamieniczki. - Mieszkam na wsi, i tu i tam ma wiochę, niech to posłuży za cały mój komentarz - tak ponad rok temu pastwił się nad projektem naszych łamach. - Co to są te Atlasy? Jakiś pastisz, który nie powinien zaistnieć. Są jakieś granice umiaru i trudno się pogodzić takimi dziwolągami, rodzajem tandety, która próbuje naśladować coś co minęło. Trochę mnie to bawi, ale też i smuci. Koniec końców konserwator inwestycję zgłosił do nadzoru budowlanego. Ten zaś dopatrzył się odstępstw od projektu budowlanego - wewnątrz budynku schody mają o jeden stopień więcej niż powinny mieć i zakwestionował wysokość budynku.

- Chodzi o szycht wentylacyjny poddasza - inwestor mówi, że to część eksploatacyjna, która nie podwyższa kamienicy. Inspektor odmówił jednak wydania pozwolenia na użytkowanie, w najbliższych tygodniach powinny się zakończyć długotrwałe sądowe odwołania od tych decyzji.

Zobacz komiks >>> Komiks posłużył do walki z urzędnikami [zdjęcia]

Kilka tygodni temu Henryk Gaszkowski walcząc z urzędnikami wydał… komiks "W absurdzie prawa". To dzieło jego autorstwa, w którym w prześmiewczy - i na granicy dobrego smaku - sposób opisuje swoje biurokratyczne perypetie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!