MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Black Crowes - Rock, który się nie starzeje

Grzegorz Szczepański
Black Crowes to jeden z tych zespołów, które są niemodne już w chwili swego powstania.

Wydawałoby się, że tego typu archaiczny rock powinien zniknąć z powierzchni ziemi mniej więcej w połowie lat 70. Nic bardziej mylnego. Zespół zdobył oszałamiającą popularność kilkanaście lat temu i istnieje do dziś, choć jego historia obfituje w liczne perypetie, włącznie z nieudanymi płytami oraz rozpadem w 2001 roku.

Najnowsze wydawnictwo "Warpaint" dowodzi, że ta formacja, kierowana z żelazną konsekwencją przez braci Robinsonów, podźwignęła się z upadku i wciąż ma sporo do powiedzenia. I można byłoby się z tego tylko cieszyć, gdyby nie fakt, iż owego "sporo" nie wystarczyło jednak na całą płytę.

Całość jest bowiem dość nierówna. Zaczyna się wręcz znakomicie, utworem w najlepszym stylu Black Crowes: "Daughters Of The Revolution", następnie mamy piękny, niemal klasyczny blues "Walk Beliver Walk", ale już mdła ballada "Oh, Josephine" czy nijaki numer "Evergreen" na pewno nie są szczytami możliwości zespołu. W takie mieszane uczucia wpadam przy każdym przesłuchaniu tej płyty. Raz jest świetnie, a po chwili już pojawia się myśl" "bywało lepiej". Inna sprawa, że przypomniałem sobie po latach pierwszy album Black Crowes "Shake Your Money Maker" i może nawet nieświadomie porównuję do niego "Warpaint".

Co oczywiście sprawiedliwe nie jest, bo takim geniuszem, jak na słynnym debiucie, można błysnąć tylko raz. W gruncie rzeczy nowy album to kawał solidnego, rockowego grania, o jakie coraz trudniej w świecie seryjnej produkcji plastikowych dźwięków. Tak więc nie czepiajmy się szczegółów, ale cieszmy się, że Black Crowes znów istnieją i nie próżnują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!